fot. mat. pras.
Na wydanym w 2013 r. albumie „Yeezus” Kanyego Westa znalazł się utwór zatytułowany „New Slaves”. Wygląda na to, że artysta poczuł się tak silnie związany z tą ideą, że zatrudnionych przez siebie ludzi postanowił nazywać właśnie „nowymi niewolnikami”.
Jak donosi TMZ, kilka osób, które zakończyły pracę dla Ye, pozwało go, informując, że Kanye i jego blisko współpracownik Milo Yiannopoulos zatrudnili je do przygotowania aplikacji YZYVSN, za sprawą której West miał promować swoją muzykę. Wśród zatrudnionych znaleźli się dorośli, ale także nieletni w wieku 14 lat.
SPRAWDŹ TAKŻE: Bedoes wskazał najlepszego polskiego rapera
West nie chciał płacić serwisom streamingowym za udostępnianie i promowanie „Vultures” oraz „Vultures 2”, więc postanowił ruszyć z własną platformą. Problem w tym, osoby zaangażowane w tworzenie YZYVSN wspominają to jako „pracę przymusową pełną okrutnego, nieludzkiego i poniżającego traktowania”. Ye miał wymuszać na współpracownikach wykonywanie nadgodzin, nawet kosztem snu niespecjalnie chciał natomiast za to płacić.
Raper rzekomo nie chciał płacić konkurencyjnym firmom Tidal, Spotify i Apple Music za promowanie „Vultures” i „Vultures 2”, więc zatrudnił wielu dorosłych i nieletnich pracowników w grupie deweloperskiej i rzekomo zaangażował się w „pracę przymusową i okrutne, nieludzkie lub poniżające traktowanie”. Dodatkowo biali managerowie mieli być agresywni wobec pracowników reprezentujących mniejszości i imigrantów, co miało się przełożyć na „wrogie środowisko pracy”, w którym część zatrudnionych nazywano „niewolnikami”, a innych „nowymi niewolnikami”.
West i Yiannopoulos póki co nie komentują sprawy.