fot. Instagram
Kamerzysta kilka dni temu poinformował na swoim Instagramie, że leży w szpitalu i może zostać objęty 14-dniową kwarantanną. Fani obawiali się, że artysta zaraził się koronawirusem, który zaczyna siać spustoszenie w Europie. Ostatecznie okazało się, że nie jest zakażony koronawirusem, a chory na wirusowe zapalenie opon mózgowych. Wygląda na to, że i ta diagnoza była błędna. Kamerzysta wyszedł ze szpitala i ujawnił na swoim InstaStory, że ma mononukleozę.
Nie martwcie się o mnie – uspokajał fanów – Miałem, mononukleozę, a raczej nadal mam, to nie koniec choroby. Cieszę się, że nie zapalenie opon mózgowych – stwierdził i podziękował swoim fanom za wsparcie.
Wciąż nie wrócił do pełni sił, nie może jeść, ani chodzić.
Mononukleoza zakaźna, nazywana też chorobą pocałunków, to choroba wywoływana przez wirus Epsteina-Barr. Czas inkubacji to od 30 do 50 dni, a objawy mononukleouzy to m.in. brak apetytu, zmęczenie, wysoka temperatura czy wysypka.