fot. kadr z wideo
Kariera Kalego napotkała wiele przeszkód. Odsunięcie od pracy nad filmem na podstawie własnej powieści, niekończące perypetie z koncertowym DVD (i wiele gorzkich słów od fanów), afera w związku z bezprawnym wykorzystaniem refrenu grupy Jauntix. Raper był celem ataków kolegów po fachu i dziennikarzy, nie krył żalu względem fanów, którzy się odwrócili, zapowiadał koniec kariery. Wiele z piwa, które musiał wypić, sam sobie nawarzył, ale nie była to godna pozazdroszczenia sytuacja.
Wygląda jednak na to, że sprawy idą ku lepszemu. Występ na płycie Włodiego i to w znakomitym towarzystwie. Szeroko zakrojona – również poza granicami Polski – trasa koncertowa. I wreszcie to, na co słuchacz czeka najbardziej, a więc zapowiedź nowej płyty. I to nagranej w niestandardowy sposób, z doświadczonym, niezawodnym producentem u boku.
– Rozpocząłem prace nad kolejnym albumem. Perspektywa spędzenia wiosny i lata w studio bez okien pchnęła mnie ku wymarzonej idei tworzenia muzyki w plenerze. Wraz z @sirmichwj ruszyliśmy w drogę z mobilnym studio nagrań zainstalowanym w przyczepie kempingowej. Odwiedzimy charakterystyczne dla mojej twórczości miejsca, gdzie od zera powstaną kawałki. Za nami pierwsza sesja pod moim rodzinnym blokiem w Krakowie. Więcej info niebawem. Do zobaczenia na trasie! – napisał Kali na swoim facebookowym profilu.
Instagramowa relacja pozwala zaś poczuć klimat przedsięwzięcia – mikrofonowy statyw rozstawiony na bruku obok wielkiej płyty, szaszłyk z grilla, trochę przygody, sporo odzyskanej radości tworzenia. Będziemy obserwować na bieżąco, bardzo ciekawi efektów. Hasztag #projektzycia brzmi zachęcająco.