Kacper HTA o Kalim: „Nigdy nie nazwałbym go idiotą, który daje się wy***ać na własnej muzyce”

Raper o współpracy z producentami "Krime Story. Love Story".


2022.01.19

opublikował:

Kacper HTA o Kalim: „Nigdy nie nazwałbym go idiotą, który daje się wy***ać na własnej muzyce”

Foto: @piotr_tarasewicz / @cgm.pl

Wczoraj w sieci pojawiło się wideo do kawałka „Puta madre” Kacpra HTA. Raper promuje utworem z z krążka „Underdog” nadchodzący film „Krime Story. Love Story”. Przypomnijmy – produkcja jest ekranizacją powieści Kalego „Krime Story”, a artysta jest współautorem scenariusza. Kali miał grać w filmie główną rolę, ale finalnie odsunięto go od tego projektu.

Fakt, iż to właśnie skonfliktowany z Kalim Kacper podjął współpracę z Global Studio – producentami „Krime Story. Love Story”, został przez słuchaczy odebrany jako najlepszy możliwy sposób, by odegrać się na byłym koledze i współpracowniku. Kacper zdradził niedawno, że „Puta madre” nie jest jego jedynym kawałkiem, który usłyszymy w filmie.

Kali jest kontrowersyjną postacią, stąd jedni przyklasnęli Kacprowi, gratulując prztyczka w nos, ale inni, w tym fani Kalego, wylali na byłego członka Ganja Mafii wiadro pomyj.

Przez parę dni chciałem się ustosunkować do wiadra hejtu jaki wylał się na mnie w związku z udziałem w tym projekcie, ale finalnie zająłem się swoim życiem i odpuściłem internetową szermierkę z opinią publiczną – komentuje raper, dodając, że mimo wszystko kilka kwestii czuje się zobowiązany wyjaśnić. Raper odnosi się do swojej współpracy z twórcami „Krime Story. Love Story, pisze także o Kalim i jego związkach z filmem.

Jeśli ktoś sprzedaje prawa do czegoś, biorąc za to siano, nie możecie mówić o tym, że go wy***ali. Ja mogę mieć odmienne zdanie na temat Kalego, nie lubić się z nim czy nie zgadzać z jego poglądami, ale nigdy nie nazwałbym go idiotą, który daje się wy***ać na własnej muzyce – napisał w instagramowym poście artysta.

Jeśli ktoś uważa, że zasięg moich narzędzi zemsty sięga kinowych znajomości, jest w błędzie. Czy wy wyobrażacie sobie, żebym miał jak dotrzeć do nieznanego mi wcześniej producenta filmowego i nakłonić go do zaproszenia mnie do udziału w konkretnej produkcji tylko dlatego, żeby komuś zrobić na złość? Nazwałem tę sytuację chichotem losu, bo faktycznie sytuacja jest niecodzienna i obrót sprawy w tej kwestii bardziej przypomina czarną komedię niż życie, ale jak widzicie tak w życiu już jest – dodał raper.

Polecane