Foto: @piotr_tarasewicz / @cgm.pl
Justyna Steczkowska długie tygodnie walczyła z organizatorami i producentami Konkursu Piosenki Eurowizji o to, by móc wystąpić na własnych zasadach. Polka zachwyciła widzów w polskich preselekcjach nie tylko tym, jak zaśpiewała „Gaję”, ale również efektownym momentem, w którym podwiesza się ją na linach bez zabezpieczeń.
– Podwieszenie spektakularne. Będzie miała problem z Europejską Unią Nadawców, dlatego że tam się nie zgodzą. Telewizja konsultowała się z kaskaderami z pytaniem co się może stać, jakby Steczkowska z tego spadła. Powiedzieli, że mogłaby połamać nogi – komentował w lutym członek stowarzyszenia OGAE Polska Konrad Szczęsny.
Justyna Steczkowska dopięła swego
EBU rzeczywiście długo protestowała przeciwko temu elementowi show. Producenci proponowali wokalistce alternatywne rozwiązanie, ale ona nie chciała się na to zgodzić. Finalnie Steczkowska dopięła swego i będzie mogła przygotować show w takiej formie, w jakiej chce.
– Jestem mega szczęśliwa. (…) Zgodzili się i jest naprawdę super. Jestem wysoko nad ziemią, wygląda to, mam nadzieję, super. Znaczy, wygląda super i jeszcze jest nasz wielki… no zobaczycie, co jest. Całuję was, trzymajcie kciuki i cieszmy się naszym cudownym newsem, bo lecę – skomentowała na nagraniu dla instagramowego profilu Telewizji Polskiej gwiazda.
Justyna jest już w Bazylei i przygotowuje się do występu. Efekt jej pracy zobaczymy już 13 maja w I półfinale.