fot. mat. pras.
Nie milkną echa incydentu, do którego doszło na kilkadziesiąt godzin przed rozpoczęciem finału tegorocznego Konkursu Piosenki Eurowizji. Jeden z faworytów, Holender Joost Klein, miał uderzyć fotoreporterkę, za co najpierw go zawieszono, a finalnie zdyskwalifikowano.
Joost deklaruje, że nie uderzył kobiety, ale świadkowie wydarzenia przekonują, że wokalista zachowywał się bardzo agresywnie. Klein wyjechał ze Szwecji, w której odbywał się tegoroczny konkurs, ale tamtejsze media są przekonane, że będzie musiał wrócić, ponieważ najprawdopodobniej czeka go rozprawa sądowa.
Reprezentujący policję z Malmö Emil Andersson podkreśla, że dla służb nie ma znaczenia, że Joost opuścił Szwecję. Wokalista został przesłuchany i jeśli dochodzenie doprowadzi do tego, że będą podstawy, by postawić mu zarzuty, to i tak będzie musiał wrócić do tego kraju.
– Jest podejrzany o stosowanie gróźb bezprawnych na terenie Malmö Areny w czwartkowy wieczór. Podejrzany został przesłuchany, ale nie został zatrzymany. Osoba, do której kierowano groźbę, jest pracownikiem ekipy Eurowizji – komentuje krótko Andersson.
Jaki los czeka Holendra? Czas pokaże.