– Zazwyczaj jestem fanem ludźmi, z którymi współpracuję. Wychodzę z założenia, że w takich wypadkach można tworzyć wspólnie naprawdę świetne piosenki. Osobiście nie muszę zabiegać o tych wykonawców – często wystarczy jedna rozmowa telefoniczna, w czasie której dogaduje się terminy. I tyle – zdradził magazynowi „Huffington Post”. – Gdy ktoś przychodzi do studia z pozytywnym nastawieniem, odrobiną pokory i chęcią współpracy, zazwyczaj z takich sytuacji rodzą się wspaniałe piosenki.
Sam Legend ma listę wykonawców, z którymi chciałby stworzyć coś w przyszłości. – Amy Winehouse, z nią powinno być zabawnie. Tak samo z Leslie Feist. Beyonce także sprawia wrażenie fajnej. To kilka pierwszych nazwisk z brzegu.
A my przypomnijmy, że 21 września do sklepów trafi wypełniony soulowymi coverami album Legenda i The Roots „Wake Up!”.