Kilkanaście minut temu na oficjalnym profilu zespołu Slayer w serwisie społecznościowymi Facebook pojawiło się oświadczenie o następującej treści:
– Slayer jest zdruzgotany informując, że przyjaciel i brat Jeff Hanneman, odszedł o 11 rano [2 maja – przyp. red.] w pobliżu swojego domu w Południowej Kalifornii. Hanneman był w pobliskim szpitalu z powodu niewydolności wątroby. Pozostawił swoją żonę Kathy, siostrę Kathy oraz braci Michaela i Larry’ego, którym będzie go brakowało.
Nasz Brat Jeff Hanneman, Niech Spoczywa w Pokoju (1964-2013).
W lutym 2011 roku u Hannemana wykryto rzadką bakterię necrotizing fasciitis. To odmiana paciorkowca, nazywana często „mięsożerną bakterią”. Choroba ta dosłownie „pożera” kolejne narządy, prowadząc do zupełnego zniszczenia ludzkiego organizmu. Hanneman nabawił się choroby po tym, jak został ugryziony przez pająka.
Gitarzysta przeszedł m.in. operację prawego ramienia, ale od razu zapowiadano, że muzyka czeka długa rehabilitacja, nim ręka powróci do pełnej sprawności.
Jeszcze w lipcu minionego roku basista i wokalista Slayer Tom Araya w rozmowie z Billboard.com. powiedział – Jeff pracuje nad swoimi umiejętnościami gry na gitarze, to zajmuje troche czasu. Ćwiczy mięśnie, aby były cały czas w ruchu. Może grać, ale nie przez długi czas. Jak to zawsze bywa przy uszkodzeniach nie tylko mięśni, ale też nerwów, potrzeba czasu, by odzyskać pełnię funkcji.
Araya chwaląc gitarzystę Exodus, Gary`ego Holta, który zastępował Hannemana na koncertach Slayer wyznał – Mimo wszystko brakuje Jeffa. „Siedzisz w tym 30 lat, powinieneś tu być”, myślę sobie sobie, gdy patrzę na scenę – dodał.
Pierwsze reakcja świata rocka na śmierć Jeffa Hannemana znajdziecie tutaj.