fot.: mat. pras.
Biznesowe relacje Kanyego Westa zaczęły się sypać po serii jego antysemickich komentarzy i wpisów w mediach społecznościowych. W ostatnich dniach Ye stracił kontrakty z Balenciagą i Adidasem, ze współpracy z nim wycofał się Def Jam, agencję Donda Sports opuścili footballista Aaron Donald i koszykarz Jaylen Brown. Jedną z osób najgłośniej apelujących o bojkotowanie Kanyego, był pochodzący z żydowskiej rodziny biznesmen Ari Emanuel. West odpowiedział w ubiegłym tygodniu „miłosnym przemówieniem”.
– Ari Emanuelu, straciłem dwa miliardy dolarów w jeden dzień i wciąż żyję. To jest przemowa miłosna. Nadal cię kocham. Bóg nadal cię kocha. Pieniądze nie są tym, kim jestem. To ludzie są tym, kim jestem – zapewniał Kanye.
Ci, którzy myśleli, że to wycofanie się z antysemickich poglądów, są w dużym błędzie. Potwierdza to ostatni ruch Westa. Przed kilkoma dniami w mediach głośno zrobiło się wokół Kyriego Irvinga – zdecydowanie jednej z największych, choć jednocześnie budzących największe kontrowersje, gwiazd NBA. Koszykarz promował film „Hebrews to Negroes: Wake Up Black America” (tłum. „Z hebrajczyków do Murzynów: Obudź się Czarna Ameryko”) o antysemickim wydźwięku. Generalny manager klubu opublikował oświadczenie, w którym potępił zachowanie zawodnika jego drużyny, ale jednocześnie zadeklarował, że klub nie wyciągnie wobec niego konsekwencji. A co na to West? Ye poparł Irvinga, publikując na Instagramie jego zdjęcie i nazywając go „jednym z nielicznych prawdziwych”.
Wyświetl ten post na Instagramie