fot. kadr z wideo
Jarosław Jakimowicz od jakiegoś czasu, za pośrednictwem swoich social mediów, bezpardonowo atakuje Ralpha Kamińskiego, jednego z najpopularniejszych muzyków nowego pokolenia. Jakimowicz zamieścił na swoim Instagramoie fragment wstępu artysty z trasy „Bal u Rafała” i napisał:
– Dla mnie to choroba psychiczna, zaburzenia osobowości. Ktoś zapyta: ktoś go słucha? W produkowaniu odbiorców tego dewianta prym wiedzie tvn produkując młodych ludzi pozbawionych mózgu. Mają coś tam w głowie w zamian, galaretę (…) Żeby uważać, że to jest dobra muzyka, coś odkrywczego, innego to trzeba mieć galaretę, a nie mózg. Trzeba nie znać się na muzyce, trzeba nie znać wykonawców lat 70., których oryginalność była prawdziwa. A to są zwykłe popłuczyny. Muzycznie ktoś, kto kiedyś słuchał electro pop, bądź muzyki elektronicznej, to nawet nie będzie chciał tego słuchać 1 minuty. Dźwięki electro pop tidem z Casio też już były 1000 razy (…) Tak więc może to fajne dla ludzi, którym mózg wyprał TVN. Takie moje recenzje spowodują, że jeszcze bardziej będzie się to takim z galaretą podobać. Przecież to tylko o to chodzi. Fajnie być ułomnym i razem z innymi ułomnymi tworzyć lewacką mniejszość.
Co ciekawe, dla porównania, Jakimowicz dał przykład Dawida Podsiadło jako artysty, którego warto posłuchać.
– W ostatni weekend na stadionie PGE miał koncert Dawid Podsiadło. To nie moja muza, ale chłopaki tak dawali czadu, że w domu słyszałem i przez moment pomyślałem, że warto byłoby to na żywo zobaczyć. Bo to, co robi Podsiadło, to muzyka. Dlatego WARTO, mimo że słucham czegoś innego – napisał Jakimowicz.
Najwyraźniej były pracownik telewizji rządowej, nie zauważył, że Ralpha i Dawida łączy przyjaźń, a ten pierwszy często pojawia się jako gość koncertów tego drugiego…