foto: P. Tarasewicz
Fani często zapominają, że ich idole są zwykłymi ludźmi, którzy także lubią mieć spokój. Z drugiej strony trudno dziwić się osobie zakochanej w twórczości danego artysty, że kiedy spotyka go spacerując ulicą, chce wykorzystać okazję i uwiecznić ten moment. Niestety, jeśli spotkacie wokalistę i gitarzystę Metalliki, ten najprawdopodobniej nie podpisze Wam serwetki i nie zrobicie sobie z nim selfie. James Hetfield przyznał, że przez długie lata był na każde życzenie fanów, ale w pewnym momencie powiedział sobie „dość”. Artysta bardzo chętnie z Wami porozmawia, ale prosi, byście nie chcieli się z nim fotografować.
Kiedyś wariowałem z powodu tego, że w trakcie takiego spotkania mogę kogoś wkurzyć. Bałem się, że jeśli powiem „Nie, ponieważ jestem tu z rodziną, są tu moje dzieci”, to fani odwrócą się i powiedzą: „Jesteś fiutem! Co za gwiazdor!. Naprawdę martwiłem się że tak będzie – przyznał w wywiadzie dla iHeart Radio James. Z czasem nauczył się asertywności i dziś fanom żądnym pamiątek po spotkaniu z nim odpowiada: Nie robię sobie zdjęć, niczego nie podpisuję. Chętnie podam ci dłoń i pogadam przez pięć minut. Wolę to, niż mieć wrażenie, że ktoś okrada mnie z prywatności. Nie sądzę, aby takie rzeczy były produktywne, to psuje mi humor. Potem mam wyrzuty i w ogóle nie chcę rozmawiać ludźmi. Nie rozmawiam z nimi jako idol, raczej jako normalna osoba.
Część fanów zarzuciła Jamesowi, że odmawia rozdawania autografów i pozowania do zdjęć po to, by móc inkasować za takie przyjemności pieniądze. Niektórzy wytykają muzykowi, że Metallica sprzedaje za 2000 dolarów (tak jest, 2000 dolarów) VIP-owskie bilety na przyszłoroczne koncerty w Kopenhadze, dając tym, którzy takie wejściówki kupią, możliwość spotkania z zespołem i zrobienia sobie zdjęcia. Oferowany pakiet zawiera ponadto dwa drinki, dowolną koszulkę ze stoiska grupy, plakat koncertowy, obsługę kelnerską, możliwość zrobienia osobnych zakupów na stoisku grupy (bez kolejek), setlistę podpisaną przez cały zespół oraz możliwość obejrzenia wystawy „The Memory Remains”, na którą składa się choćby wyprawa do garderoby oraz prezentacja pamiątek związanych z zespołem. Sami zdecydujcie, czy podobna oferta jest warta około 7000 złotych.
My rozumiemy postawę Jamesa. Na koncercie jest w pracy i to rzeczywiście odpowiedni moment na rozdawanie autografów i pozowanie do zdjęć, natomiast podczas obiadu z rodziną po prostu nie wypada wpychać głowy do jego talerza.
Przy okazji mamy też dla Was nowe koncertowe nagranie kwartetu. Grupa udostępniła „For Whom The Bell Tolls” zarejestrowane podczas koncertu kameralnym nowojorskim Webster Hall.
Przypominamy, że już 18 listopada do sklepów trafi nowy album Metalliki zatytułowany „Hardwired… To Self-Destruct”.