Jakub Żulczyk przed laty nie zostawił suchej nitki na płycie Taconafide. Pisarz zdradza, co usłyszał później w rozmowie z Quebonafide

Pisarz tłumaczy, czym kierował się, miażdżąc album Taco Hemingwaya i Quebonafide.


2024.08.19

opublikował:

Jakub Żulczyk przed laty nie zostawił suchej nitki na płycie Taconafide. Pisarz zdradza, co usłyszał później w rozmowie z Quebonafide

fot. P. Tarasewicz

Choć „Soma 0,5 mg”, wydany w 2018 r. jedyny album Taconafide, czyli duetu Taco Hemingway – Quebonafide, jest dziś klasykiem polskiej sceny i krążkiem, który odcisnął na niej ogromne piętno, w chwili premiery nie brakowało krytycznych opinii na temat albumu. Karol Stefańczyk wystawił wydawnictwu ocenę 3/5, pisząc w opublikowanej na naszych łamach recenzji o zmarnowanym potencjale. Jakub Żulczyk był znacznie bardziej surowy i zrównał album z ziemią.

SPRAWDŹ TAKŻE: Taconafide – „Soma 0,5 mg”
– sprawdź naszą recenzję

Spotkanie tych dwóch ma w sobie coś, co podziwiam, mianowicie pełną biznesową gotowość do rozbijania banku NBP i brak oporów przed wyczesaniem z kieszonkowego wszystkich polskich gimnazjów za pomocą populizmów i nieszczerości przebijających nawet Petru ze Schetyną (…) „Nie dla pieniędzy?” „Dla dzieciaków co się tną?” Chłopie, podłożyłbym bit pod kobietę z banku, co chce mi sprzedać pożyczkę gotówkową na 7 procent obłożenia i wyszłoby bardziej autentycznie. I co właśnie mnie fascynuje na płycie „Soma”, to niespotykany poziom preparu. Hip-hop zawsze był bajką. 90% tych co opowiadali o tym, jak handlują crackiem w getcie, potem szli grzecznie przystrzyc rodzicom trawnik. Rick Ross był klawiszem w pudle. Ale jednak bohaterowie i autorzy Taconafide wbijają się na jakiś nowy poziom. Osiągnęli coś fascynującego – nie wierzę w ani jedno ich słowo, nie wierzę im nawet, gdy się przedstawia – napisał na swoim facebookowym profilu Żulczyk.

SPRAWDŹ TAKŻE: Umarł Slim Shady, niech żyje Eminem? O tym, kto wkurzał ludzi tak, że wydawali na niego ostatnie pieniądze

Po latach Żurnalista wyciągnął pisarzowi tę wypowiedź w nowym odcinku swojego podcastu. Żulczyk przyznał, że do album Taconafide „totalnie zmienił rynek muzyczny w Polsce” i dzięki niej „muzyka zredefoniowała swój charakter”. – Odezwał się we mnie taki dziaders – przyznaje dziś pisarz.

Mimo iż artysta docenia wpływ, jaki Quebo i Taco wywarli „Somą 0,5 mg” na polski rynek, nadal nie ukrywa, że niekoniecznie jest to muzyka dla niego.

Lubię w muzyce rzeczy, które są ułomne, inne, brudne. Żeby zainteresowało mnie coś z muzyki bardzo popularnej, to musi to być coś wyjątkowo trafiającego w moje emocje. Odezwał się we mnie taki dziad, bo miałem coś takiego, jakby ten hip-hop był mój. Poczuwałem się do niego, tyle o nim pisałem. I tu nagle to się zamienia w coś, co mi się nie podoba – wyjaśnia.

Jakub Żulczyk zdradza także, jak wyglądała jego rozmowa z Quebonafide jakiś czas po premierze „Somy” i jego krytycznej opinii. – Spotkaliśmy się w jakiejś sprawie i powiedziałem: „Słuchaj, nie musiałem tego pisać, powiem ci tak szczerze od serca, to było strasznie dziadowskie”. A on mówi: „Nie no luz, po prostu zrobiło mi się wtedy przykro, bo ja strasznie lubię twoje książki, naprawdę wszystkie przeczytałem i kupuję każdą, która wychodzi” – kończy temat Taconafide.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Żurnalista (@zurnalistapl)

Polecane