Murray twierdzi, że był szantażowany przez uzależnionego od leków Jacksona. Piosenkarz miał grozić lekarzowi, że jeśli nie dostanie odpowiedniej dawki propofolu, odwoła szumnie zapowiadane koncerty w londyńskiej hali O2 Arena.
Orlando Martinez, detektyw, który przesłuchiwał Murraya dwa dni po smierci Jacksona, zeznawał w sądzie, że lekarz przekonywał go, jakoby na kilka dni przed śmiercią Jacko zacząć zmniejszać dawkę propofolu. Było to zalecenie doktora, a zarazem sposób na walkę z uzależnieniem cierpiącego na bezsenność Michaela.
W sądzie pojawił się również farmakolog Tim Lopez, u którego Murray zaopatrywał się często w leki. Według jego zeznań doktor złożył przed śmiercią Jacksona zamówienie na ponad 15 litrów propofolu oraz 80 ampułek z lekami uspokajającymi.
Sądowi udało się rownież ustalić, że w okresie od marca do czerwca 2009 roku Jackson przyjął aż 250 dawek propofolu.
Przypomnijmy, że doktor Conrad Murray jest oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci.