Okazuje się jednak, że na planowanym na jesień krążku tak do końca swojsko nie będzie. Przynajmniej od strony muzycznej – panowie postanowili wpleść w swoje instrumenty nową technologię. „Nowy album będzie się bardzo różnił od poprzednich dokonań Editors, choć znajdzie się kilka piosenek mających coś wspólnego z pierwszym krążkiem”, zdradził Smith. „Większą część materiału nagrywaliśmy na żywo, nawet jeśli pojawia się sporo elektroniki. Brzmi, jakbyśmy próbowali poskromić te maszyny. W przeciwieństwie do wielu elektronicznych nagrań nie będzie zimno i bez emocji. Na szczęście to ciepły, oddychający album.”