– Zawsze denerwowała mnie sytuacja, gdy osobowość przysłania muzykę. Wynikało to z tego, że naprawdę nie potrzebuję lepszego stolika w restauracji. Chcę tylko, by ludzie szanowali naszą muzykę – powiedział Homme w audycji Zane`a Lowe`a. – Grałem o respekt. Nick z kolei miał nieco inny pogląd na ten temat, inne oczekiwania. Nie chodziło tylko o imprezowanie. Nigdy nie poprosiłbym kogoś o to, aby przestał imprezować. Możesz robić, co chcesz, dopóki wykonujesz dobrą robotę. W przeciwnym razie nie zasługujesz na imprezowanie. Reguły zawsze były ustalone. Nie należało łamać złotej zasady, która mówiła: gdy ktoś przekonuje cię, że grasz dobrą muzykę – nie wierz mu, nie jesteś niesamowity, to nie ty, nie znają cię. Sam w to nie wierzyłem.
Homme dodał, iż po odejściu Oliveriego przez dłuższy czas rozważał rozwiązanie Queens. Na szczęście znalazł odpowiednią determinację, by kontynuować działalność.
– Myślałem dużo o rozpadzie. Chciałem uszanować to, co się działo. Jednak doszedłem do punktu, gdy zadałem sobie pytanie: „Czy czyjś błąd ma zaważyć na naszym końcu?” W decyzji Nicka znalazłem powód do kontynuowania obranej ścieżki, do robienia muzyki – dodał wokalista.