foto: mat. pras.
Krótkie zamieszanie wokół „Grubych koleżanek” dobiega końca. W poniedziałek Guova poinformowała, że radio ESKA zaprzestaje grania jej nowego singla ze względu na skargi słuchaczy. – Było bardzo dużo skarg na ten utwór i w związku z tym została podjęta decyzja o zdjęciu go z anteny – mówiła na Instastory Guova.
Poprosiliśmy dyrektora programowego i muzycznego radia ESKA Olgierda Wojtkowiaka o ustosunkowanie się do komunikatu artystki. Z przesłanego do nas oświadczenia wynika, że rozgłośnia nie chciała włączyć nagrania na stałe do swojej playlisty. – Aby usunąć piosenkę z playlisty trzeba ją najpierw tam umieścić. Playlista to coś więcej niż kilka odtworzeń w ramach stałego cyklu New Music Friday w Radiu ESKA, w którym prezentujemy nowości muzyczne każdego tygodnia.
Nigdy nie mieliśmy planów umieszczenia utworu „Grube koleżanki” na naszej playliście – skomentował Olgierd Wojtkowiak.
„Prawdopodobnie po tej akcji już nigdy żadne radio nie zagra mojego kawałka”
Po publikacji naszego materiału głos ponownie zabrała Guova, zastrzegając, że definitywnie zamyka temat „Grubych koleżanek” w Esce. Oto wypowiedź, którą Guova opublikowała na swoim fanpage’u:
Okej, poproszono mnie o niekomentowanie tej sprawy, ale sami rozumiecie, że teraz muszę, skoro już wywołano mnie do tablicy.
Już w odcinku WhoStoleMyHead?! mówiłam, że nie zagrają „Grubych koleżanek” w żadnej rozgłośni ze względu na poprawność polityczną, która – swoją drogą – totalnie zabija twórczość. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że jednak Esce numer się spodobał i będą go grać na swojej antenie, co prawda wyłącznie po 22 – ze względu na „kontrowersyjną” tematykę, ale jednak. Poproszono mnie nawet o „radio edit”, którego powstawanie mogliście oglądać na moim InstaStory, gdzie cenzuruję słowa „cycki” i „dupsko”(?!).
Niestety, ze względu na „skargi słuchaczy”, jak podano w informacji, która do mnie dotarła, numer musieli zdjąć z anteny. Ok, spoko. Eska uznała, że korzystniejsze dla nich będzie olanie tematu i ja się o to nie gniewam, chociaż przyznaję, taka „cenzura” i uginanie karku pod ciężarem opinii bawi mnie okropnie. Albo mamy jaja, żeby zagrać coś o niepopularnej tematyce, albo nie gramy tego wcale, żeby później nie zrobiła się taka gównoburza, jaką teraz możemy obserwować na internetowym niebie.
Jeszcze dziś napisałam oświadczenie, zresztą „na prośbę”, żeby ściągnąć „ciężar winy” za usunięcie „Grubych koleżanek” ze stacji, ponieważ gdzieś po drodze coś poszło nie tak i nie dostało się sfrustrowanym ludziom bez dystansu i poczucia humoru tylko Esce. Ostatecznie jednak, oświadczenie nie zostało opublikowane żeby „nie rozdmuchiwać sprawy”.
A teraz czytam na CGM.pl, że pan Olgierd Wojtkowiak (dyrektor programowy i muzyczny stacji) „odpiera zarzuty” o zdjęcie kawałka z jakiejś playlisty, o której nigdy nie było mowy ani w żadnym moim poście, ani nigdy w ogóle. Numer nie został ściągnięty z playlisty tylko wykluczony z nocnego grania, a decyzja została uargumentowana popularnym ostatnio hasłem „bodyshamingu”. Co jest?
Prawdopodobnie po tej akcji już nigdy żadne radio nie zagra mojego kawałka, ale bez radia sobie radziłam prawie 10 lat i dalej też sobie poradzę.
To mój ostatni komentarz w tej sprawie.