foto: mat. pras.
Niemal 34 lata po śmierci Freddiego Mercury’ego światło dzienne ujrzała sensacyjna wiadomość – artysta miał córkę, o której publicznie dotychczas nie było wiadomo. Muzyk pozostawał z nią w liskiej relacji aż do swojej śmierci w 1991 r. – przekonuje Lesley-Ann Jones, autorka nowej biografii „Love, Freddie”. Dziecko przyszło na świat 1976 r., i było owocem romansu Mercury’ego z żoną bliskiego przyjaciela w 1976 roku.
Kobieta ma dziś 48 lat i pracuje w służbie zdrowia. W „Love, Freddie” występuje jedynie jako „B”. To właśnie jej Mercury miał przekazać 17 tomów osobistych dzienników, prowadzonych przez 15 lat – od chwili, gdy dowiedział się o ciąży, aż po ostatni wpis z lipca 1991 roku.
Córka chce pokazać prawdziwe oblicze Freddiego
„Freddie mnie kochał i opiekował się mną. Byłam jego największym sekretem” – pisze „B” w jednym z listów cytowanych w książce, podkreślając, że przez lata chroniła prywatność ojca, ale teraz chce oddać mu głos i pokazać jego prawdziwe oblicze. – To moja decyzja i nikt mnie do niej nie zmusił – zapewnia.
Autorka książki zapewnia, że przez ponad trzy lata weryfikowała historię kobiety. – Nie mam wątpliwości co do jej autentyczności. Nikt nie mógłby tego wszystkiego zmyślić – mówi Jones w rozmowie z Daily Mail.
O istnieniu córki mieli wiedzieć wyłącznie najbliżsi Mercury’ego.