– Nie wystarczy po prostu nagrać pieprzony album – powiedział perkusista Taylor Hawkins w rozmowie z „NME”. – Minęły czasy tego prostego procesu komponowania kilkunastu utworów, nagrywania ich i wydawania. Minęły czasy, gdy wystarczyło nakręcić trzy klipy, przekonać MTV do ich wyświetlenia i sprzedaż była już całkiem niezła. Teraz trzeba zrobić coś innego.
Jak zdradził Hawkins, szczególnym zwolennikiem pomysłu, by kolejne albumy miały jakiś motyw przewodni, jest wokalista Dave Grohl: – Chodzi mu o jakiś koncept: zarówno duży, jak „Sonic Highways”, jak i mniejszy, jak w przypadku nagrywanego na taśmach w garażu „Wasting Light”.
Hawkins stanowczo podkreślił, że ostatnie krążki Foo Fighters są efektem wizji Grohla. – Gdybym chciał nagrać rockową operę, zrealizowałbym ten projekt gdzieś na boku. Foo Fighters to zabawka Grohla, a my pomagamy mu osiągnąć jego cel. Nawet jeśli razem z [basistą] Nate`em [Mendelem] możemy nie być przekonani co do niektórych pomysłów, musimy w nie wierzyć – powiedział Hawkins.
Co ciekawe, sam Grohl dystansuje się od słów Hawkinsa: – W tym momencie naszym największym wyzwaniem powinno być wejście do studia i nagranie albumu jak każdy inny zespół. To jest nasza powinność – nagrywać jak inni. W naszym studiu.