fot. P. Tarasewicz
Na początku roku na rynku pojawił się nowy album Filipka zatytułowany „Nadwrażliwość”. W ramach promocji krążka autor odwiedził naszą redakcję, by spotkać się z Marcinem Flintem. Raper przyznał, że nowy album jest pierwszym w jego karierze, w przypadku którego w ogóle nie przejmować się wyświetleniami singli, ponieważ w tej sytuacji nie to było dla niego najważniejsze. Artysta wyznał również, że dorośnięcie do takiej postawy trochę mu zajęło.
– Obecna publika nie do końca kupuje takie emocje, jakie ja mam na swoich płytach, więc przez lata w jakiś sposób trochę je wymyślałem, żeby dalej zostać w tej branży i żeby mieć posłuch. Trochę mi jednak zależało na tym, żeby mieć swoje audytorium, a nie pisać kawałki do szuflady – mówi Marcinowi Flintowi.
Kiedy rozmowa zjeżdża na temat tego, że w 2024 r. bardzo trudno jest być nowatorskim, ponieważ praktycznie wszystko zostało już w jakiś sposób powiedziane i nagrane. Mało tego – w większości przypadków zrobiono to tak dobrze, że nie ma sensu się z tym ścigać.
– Skoro nie można być lepszym, to warto być sobą. Uważam, że mało teraz tego jest w muzyce – zauważa Filipek.
Zapraszamy do obejrzenia nowego odcinka Flintesencji.
Na deser przypominamy także niedawne Najgorsze Pytania, w których Filipek wybiera najlepszy bit w historii rapu, wskazuje ulubiony numer Sebastiana Fabijańskiego, mówi, od czego nigdy nie zacząłby zwrotki, a także ocenia ocenia, czy Fagata potrafi nawijać. Raper przyznaje ponadto, że jego wspólny numer z bambi byłby o seksie i nie ukrywa, że kiedyś poprosił jednego z gości, aby jeszcze raz nagrał swoja gościnkę. Filipek mówi także o Lewandowskim, płycie z Nullem, cancel culture, szczęściu i najlepszym popie w Polsce.