Foto: P. Tarasewicz / CGM.PL
Mimo iż Mielzky ustosunkował się do krytyki, jaka spadła na niego po nagraniu „Malibu Barbie”, to jeszcze przez jakiś czas będzie mu się dostawało od innych raperów. Trudno im się dziwić, deklaracja Mielona, że jego solowa twórczość nie pójdzie w takim klimacie i że taka była potrzeba chwili związanej z pracami nad projektem club2020 to jedno, ale nie zapominajmy, że mało jest w Polsce raperów, którzy tak dosadnie krytykowali innych za zdradę hiphopowych ideałów.
Kiedy w 2016 roku Filipek i Pejter przerobili hit „Ona czuje we mnie piniondz” discopolowej grupy Łobuzy, wypuszczając „Ona czuje we mnie pancze”, Mielzky nie zostawił na nich suchej nitki.
– Ja jestem ze świata, w którym nie było miejsca na discopolowe hity, a gdy tylko takowy miał miejsce, natychmiastowo spotykał się z negatywnym odzewem wśród zarówno raperów, jak i słuchaczy. To było właściwe. Za to pokochałem tę muzykę – za niezależność, za brak ciśnienia na bycie popularnym, za bycie poza głównymi nurtami i za szczere pierdolenie tego, co próbuje sztuczną popularność zyskać. Tak było.
Dzisiaj żyjemy w innych czasach. Wy jesteście z innego pokolenia. W Waszym świecie każdy ruch jest dopuszczalny. Traktujecie hip-hop jak każdą inną ch***ą muzyczkę. Mówicie, że trzeba się bawić i nie stać w miejscu. Pozwalacie sobie na discopolowe przyśpiewki, publika to akceptuje, BA! Publika wręcz uwielbia Was za to. To są skrajnie różne światy. Kiedyś musieliśmy się tłumaczyć, że wcale nie jesteśmy bandytami i złodziejami. Teraz jesteśmy już tylko wieśniakami. Typami, którzy jak tylko podłapują, że coś stało się popularne, niezależnie czy jest ch****e, czy nie, zróbmy remix! Bawmy się! O to chodzi! Nie, pomyłka, o to nie chodzi i nigdy nie chodziło. Po prostu zapomnieliście. Tyczy się to tak raperów, jak i słuchaczy. Zapomnieliście. I cały czar muzyczki prysł. Ja mogę być dla Was c***ym raperem, mogę stać w miejscu i się nie rozwijać. Mogę być zamkniętym „truskulowym” łbem. Naprawdę mogę. Bo jednego kurwa mi nie zarzuci nikt. Nigdy nie zdradziłem muzyki, którą pokochałem i jestem w tym konsekwentny – pisał wówczas Mielzky.
Wygląda na to, że po siedmiu latach Filipek nadal pamięta tę wypowiedź, bo korzystając z okazji, że Mielzky dograł do „Malibu Barbie” postanowił się odegrać.
– Mielzky, razem z Pejterem zapraszamy Cię na sequel tego numeru. Możesz wziąć Leokadię – zadrwił Filipek, udostępniając „Ona czuje we mnie pancze” w komentarzu pod reakcją DJ-a Decksa na „Malibu Barbie”.