foto: mat. pras.
Wczoraj do sklepów trafił nowy album Filipka „Następny do piekła”. Tymczasem już dziś artysta zmierzy się z Rybą podczas gali Fame MMA3. Na kilka godzin przed walką reprezentant QueQuality opowiedział nam o tym, czego się dziś spodziewać i o tym, dlaczego jest gotów walczyć z Tombem.
Miałeś wczoraj czas, aby poświętować premierę płyty?
Filipek: Kompletnie nie miałem jak. Poszedłem spać o 22:00 i wstałem o 8:00 na śniadanie. Planuję zrobić to dziś po walce.
Chyba, że jej wynik nie będzie po twojej myśli…
Nie, nie uzależniam tego od wyniku walki. Nie jestem jakimś sportowcem, nie mam na sobie presji. Po prostu chcę pokazać się z jak najlepszej strony, a później faktycznie uczcić premierę płyty, choć oczywiście w granicach dobrego smaku.
Mówisz, że nie jesteś sportowcem i się nie spinasz, ale z twojego instagramowego profilu wynika, że podchodzisz do walki z Rybą bardzo poważnie.
Mam świadomość, że to może być jedna z najważniejszych chwil w moim dotychczasowym życiu. Wiem, jaką oglądalność ma ta gala i wiem, jak może to wpłynąć na moją rozpoznawalność. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym nie przygotował się do tej walki, a teraz, dzięki temu, że sumiennie trenowałem, bez względu na jej wynik mam czyste sumienie. Choć wiadomo – idę tam, żeby wygrać. Chciałbym zwyciężyć i zrobię wszystko, żeby tak było, ale nie mam na sobie presji, że muszę nie wiadomo jak rozpierdolić.
Nie boisz się, że gala dzień po premierze płyty zamiast pomóc ci w jej promocji, raczej odwróci uwagę od albumu, bo wszyscy będą mówić jedynie o walce?
Wydaje mi się, że płyta dotarła do tych, do których miała dotrzeć. I tak stało się to w większej ilości niż przewidywałem. Za to cały hype, który wytworzył się przy okazji mojego startu na tej gali, zrobił już swoją robotę. Jak nie uda się go wykorzystać dalej, to trudno. Nie boję się, że Fame MMA mi zaszkodzi, bo uważam, że nie ma rzeczy, których później nie da się odwrócić ciężką pracą. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Płytę będę promował jeszcze przez jakiś czas. Gdybym tego nie zrobił, miałbym pewnie jakiś niedosyt, że płyta sobie wyszła i sprawdzili ją tylko ci, którzy mieli ją sprawdzić, ale nie udało się dotrzeć do nikogo nowego.
Przy okazji twojej dzisiejszej walki nie brak opinii, że wspólnie z Rybą nie przyłożyliście się do podgrzewania atmosfery przed nią. Obaj przedstawiacie to jako kumpelskie starcie.
Nie przerzucamy się wyzwiskami, bo to nie dla nas. Trash talk jest zarezerwowany dla ludzi, którzy są bardzo pewni siebie, są gotowi zaryzykować jakieś plamy na wizerunku. Ja nie jestem profesjonalnym sportowcem. Oczywiście trenuję jak sportowiec, ale nie jestem nim. Jestem raperem, robię muzykę. Żle by to wyglądało, gdybym reprezentując swoją wytwórnię i swoją muzykę, obrażał Rybę na konferencji. Poza tym ludzie wiedzą, że bardzo dobrze się znamy. No i przecież oni widzą, kiedy coś jest na siłę.
Porównałbyś trash talk do nagrywania dissów?
Nie, ponieważ wydaje mi się, że trash talk jest w większości udawany, a beefy biorą się z realnych konfliktów.
No i te konflikty coraz częściej kończą się w ringu. WSZ i Arab rozwiązywali sprawę między nimi na gali FEN, Bezczel chciał się bić ze Szpakiem…
Wydaje mi się, że jeśli dwie osoby aż tak się nienawidzą, to beefy mogą przeradzać się w konfrontacje sportowe.
Sam miałeś propozycję zakończenia beefu z Tombem w klatce.
Tu nie chodziło o zakończenie beefu. Muzyka muzyką – mamy beef i będziemy mieć go dalej. Ale przed hip-hopem jest jeszcze człowieczeństwo, są nasze charaktery. Jeśli ktoś nazywa cię „k***ą”, to po prostu chcesz mu dać po mordzie. To, że spotkalibyśmy się w ringu, nie załatwiłoby sprawy beefu.
Z Tombem w ogóle jest ciężka sprawa. To osoba, o której powiedziano już bardzo dużo, która sama powiedziała bardzo dużo. Byłbym gotów się z nim nić, bo szczerze nim gardzę i uważam, że to zły człowiek. Po tym co zrobił i jak to tłumaczył, po tym jak był na tyle bezczelny, żeby okraść ludzi, nagrywać kawałek „Wyślij płyty”, mówi, że je wysyła, po czym te płyty znowu nie docierają. To jest hit, że są jeszcze ludzie, którzy piszą mu, że czekają na kawałek. Moim zdaniem taka osoba powinna funkcjonować poza marginesem, powinna doznać ostracyzmu.
Dostaję pytania o Tomba w wywiadach, bo on jakoś przewija się w mojej karierze. Odpowiadam na nie, bo nie będę przecież mówił: „proszę mnie o to nie pytać”.
Zmierzyłbyś się z Wujkiem Samo Zło po tym, co pokazał na gali FEN?
Lubię Wujka, nie chciałbym się z nim bić. Chociaż Rybę też lubię. Ale Wujek jest przecież znacznie starszy ode mnie, to byłoby niesmaczne, gdybym się bił z czterdziestokilkuletnim gościem.
Na koniec – Marta Linkiewicz czy Esmeralda Godlewska?
Nie wiem. Jedna wielka niewiadoma. Przed ważeniem wydawało mi się, że Godlewska, po ważeniu, po tym, że Linkiewicz wniosła więcej kilogramów niż ja, wydaje mi się, że chyba jednak Linkiewicz.