fot. mat. pras.
W co-main evencie Fame Friday Arena #1 Filipek zmierzył się z Marcinem Dubielem. Zgodnie z przewidywaniami bukmacherów i widzów raper musiał uznać wyższość rywala, ale pokazał się z bardzo dobrej strony, wytrzymując pełne trzy rundy i stawiając przeciwnikowi duży opór. Nie zmienia to jednak faktu, że po pojedynku z Dubielem rekord Filipka w Fame wynosi 3:4 (a ogółem we freak fightach 3:5, ponieważ raper ma na koncie także porażkę z Whinderssonem Nunesem).
– Nikt nie lubi pisać takich postów, ale ja wezmę go na klatę. Miałem ekstremalnie ciężką przeprawę z Marcinem Dubielem w ostatni piątek na gali Fame Friday, a moim największym sukcesem jest wytrwanie na charakterze trzech rund i sprawienie, ze Marcin miał niełatwą przeprawę. W swoim życiu ryzykowałem wielokrotnie czy to freestyle’owo, muzycznie czy sportowo. Ryzykowanie sportowe jest o tyle trudniejsze, ze później możesz mieć rekord freakowy na minusie w najpopularniejszej organizacji – śmieje się Filipek.
W większości swoich pojedynku raper nie był faworytem. Wygląda na to, że artysta uznał, że pora to zmienić.
– Czy żałuję, że wziąłem walkę? Chyba nie. Nie czuję wstydu za to, co pokazałem, a nawet pod kątem technicznym jestem zadowolony, może poza akcją w drugiej rundzie, ale wtedy byłem mocno oszołomiony adrenaliną. Czy będę teraz brał łatwiejsze walki? Chyba tak. Choć mnie zawsze w****ały kunktatorstwo i kalkulacja. Dziękuję Wam Wrocław za doping, często mam wrażenie, ze nie zasługuje na takie poparcie wśród ludzi. Dziękuję Dubielowi, bo przeszedł pozytywną przemianę medialnie i jest sympatycznym kolesiem na co dzień – napisał raper.
Wyświetl ten post na Instagramie