fot. kadr z wideo
Po aresztowaniu Buddy jego brat Krzysztof odciął się od działalności influencera. Mężczyzna tłumaczył to troską o własne interesy, Krzysztof Labudda opublikował oświadczenie, w którym apelował, by nie łączyć jego działalności biznesowej z projektami Kamila. Teraz Krzysztof pokusił się o kilka gorzkich słów pod adresem brata, za co solidnie oberwało mu się od jego fanów.
– Kamil to mój brat, wspierałem go, ile mogłem i kibicowałem razem z synami, którzy mają również zajawkę motoryzacyjną. Nigdy nie zostałem zaproszony przez Kamila na imprezy motoryzacyjne, w których brał udział. Kamil nie wykazał nigdy chęci, żeby zadbać o więzy rodzinne, a wręcz narobił mi problemów (…) Z rodziny sam zrezygnował, bo przypuszczam, że super sprzedawała się taka smutna historia. (…) Nigdy mu nic złego nie zrobiłem i czekałem, aż on dojrzeje i mnie przeprosi. Wspierałem, jak budował swój kanał i będę wspierać teraz również, ale nie mogę pozwolić, żeby moja rodzina ucierpiała, bo on popełnił błąd – komentował.
Widzowie Buddy nie chcą wierzyć w wersje Krzysztofa Labuddy, więc atakują go, sugerując, że mężczyzna dużo zawdzięcza popularnemu bratu. „Sam Kamil powiedział, że dał ci hajs na interes”, „Ciekawe skąd miałeś pieniądze na swoje biznesy” – pisali w mediach społecznościowych. Krzysztof Labuda odpowiada, że pieniądze pochodzą „z kredytów, które spłaca i jeszcze długo będzie spłacał”, wyjaśnia także, że to nie jemu, ale swojemu drugiemu bratu Budda finansował biznes.
– Ucierpiałem, ponieważ łączy mnie z Kamilem nazwisko po ojcu. rugi brat ma inaczej na nazwisko. Kamil ma brata i siostrę od strony mamy, a ja jestem bratem z tego samego ojca, w związku z tym mamy to samo nazwisko, a tamto rodzeństwo jest ze strony mamy i ma inne nazwisko – wyjaśnił widzom brata Krzysztof.