fot. mat. pras.
W połowie listopada Nick Cave & The Bad Seeds wystąpili w Birmingham, promując najnowszy album „Wild God”. W trakcie wykonywania utworu „Into My Arms” jeden z fanów wyszedł z sali. Cave naturalnie nie mógł tego wiedzieć, ale dowiedział się z wiadomości, którą słuchacz wysłał mu później.
Okazało się, że mężczyzna nie uniósł ciężaru emocjonalnego związanego ze słuchaniem piosenki, która kojarzyła mu się z byłą partnerką. Australijczyk odniósł się do wiadomości od fana we wpisie opublikowanym na swoim blogu.
SPRAWDŹ TAKŻE: Oto dziesięć najbardziej dochodowych tras koncertowych 2024 roku
– Muzyka na żywo jest rytuałem, wywołującym wspólną reakcję emocjonalną, której przypisujemy własne doświadczenia. Gdy występuję na scenie, widzę te wyjątkowe emocje pojawiające się na każdej twarzy. Koncert może być przytłaczający, a nawet przerażający, ponieważ jego emocjonalna może wydobywać najgłębiej skrywane emocje. Niemniej trzeba przeżywać uczucia, one właśnie po to są.
Stellan, cieszę się, że byłeś na koncercie w Birmingham. Myślę jednak, że była niewykorzystana okazja do tego, by „uciec wcześniej” od emocji, zanim zdążyła się ona rozwinąć i dokonać wyleczenia. Rozumiem, że to trudne i bolesne – mieć świadomość, że te „niesamowite czasy” są już za tobą, ale tak nie jest. Jest ich o wiele więcej. Będą kolejne złamane serca, które będą pękać mocniej. Nie możemy uciekać od naszych uczuć. Musimy stawić im czoła. Przećwiczyć je i stać się w nich lepszymi. Parafrazując Samuela Becketta – ranić, ranić ponownie, ranić lepiej. To jedna z rzeczy, które muzyka na żywo pozwala nam robić – ranić i leczyć jednocześnie.
Moja rada? Wracaj. Żyj pełnią życia – i zostań do końca koncertu. To niesamowite – napisał muzyk.
czy następnym razem Stellan pozostanie do końca? Zobaczymy.