„Przyszedł do klubu, spojrzał na mnie i powiedział: `Jak masz na imię?`. Ja mu podałam jakieś typowe dla striptizerki imię, jakąś Ginger albo Sassy”, wspomniała Eve. „`A może byś się ubrała i przeszlibyśmy się na spacer?`, zaproponował. I zrobiłam tak. Przegadaliśmy całą noc. Mówił: `Dlaczego tu jesteś? Jesteś bardzo utalentowana, nie powinnaś się tym zajmować`.”
I tym sposobem Eve została wciągnięta do hip-hopowego biznesu.