foto: Tomasz Karwiński
W czwartek minęło 13 lat od wydania albumu Eldo „27”. Z tej okazji raper uchylił rąbka tajemnicy i ujawnił co się działo przy wydaniu albumu. Jak przyznał nie był to najlepszy okres, a do tego miał problem ze znalezieniem wydawcy. Kiedy w końcu znalazł wydawcę , to o mało nie doszło do bójki z kolegą z branży, któremu nie przypadło to zbytnio do gustu.
SPRAWDŹ TAKŻE: Tomb rozczarowany postawą Quebonafide. „Przykro mi Kuba, że w tym uczestniczysz”
Pamiętam, że to nie był dobry czas finansowo. Miałem napisaną płytę, ale nie mogłem znaleźć wydawcy. Nie chciałem ryzykować jak przy „Człowiek, który chciał ukraść alfabet” i nagle mail z Poznania, który zaowocował podpisaniem kontraktu z My Music i karczemną awanturą z jednym z kolegów ze sceny, która o mały włos nie skończyła by się bojką na ulicy Kredytowej – wspomina Eldo – Dowiedziałem się wtedy, że pieniądze maja pochodzenie, a lojalność to mają do zaoferowania kundle z Palucha, a nie koledzy z branży. Płyta wyszła hip-hopowo, chyba najbardziej z wszystkich moich albumów. Na dodatek zrealizowałem kilka marzeń i jak Common, też mam Mamę na okładce. Zrobiliśmy klip z turbo b-boyami i napisałem fajny tekst, jaki zawsze chciałem popełnić – dodał.
SPRAWDŹ TAKŻE: Kanye West zaprojektował najbrzydsze buty świata?