– Oczywiście może się też zdarzyć tak, że dogramy jeszcze jakieś sześć czy siedem utworów – zaznaczył Gossard w rozmowie z „Rolling Stone”. – Najważniejsze to wydać coś, czym poszerzymy granice w naszej muzyce. To dobry czas, by zrobić eksperyment. Chcemy, by ludzie z jednej strony dziwili się temu brzmieniu, ale za dzięsięć lat mówili: „Tak, to mój ulubiony okres w ich karierze”, co przecież bardzo często się zdarza.