Producent – zapytany przez stację MTV o to, czy podejrzewał, że proces nagrywania płyty może tak długo potrwać – odpowiedział: – Zdecydowanie nie. Myślałem, że zajmie to w najgorszym wypadku kilka lat.
– Dla przykładu, nad „The Chronic”, moim debiutanckim krążkiem, pracowałem dziewięć miesięcy. Nad „2001” jakieś dziesięć miesięcy. Nad „Detox” póki co poważnie siedziałem połowę tamtego czasu. Zawsze się pojawiało coś, co odrywało mnie od nagrywania – np. podpisywanie kontraktów z nowymi i starymi talentami.
Mimo że „Detox” wciąż pozostaje znakiem zapytania, producent już myśli nad konceptem swojego kolejnego albumu. W rozmowie z magazynem „Vibe” zdradził, że marzy mu się instrumentalne wydawnictwo interpretujące brzmienie planet.
– Projekt ten chodzi mi po głowie od dłuższego czasu. Nazywa się „The Planets”. Nie wiem, czy powinienem o tym mówić, ale niech będzie. To moja interpretacja brzmienia każdej z planet. Same instrumentale. Zdobywam wiedzę o każdej z planet, uczę się o ich właściwościach i osobowościach. Tworzę to od jakichś dwóch lat, w wolnym czasie. Chcę to zrobić w technice Surround Sound. Taki Saturn będzie tego potrzebował.