Dolly Parton, jedna z największych gwiazd muzyki country, otworzyła się na temat seksizmu, z którym mierzyła się przez dekady pracy w show-biznesie. W rozmowie z magazynem People artystka wspomniała, że już na początku kariery nauczyła się ignorować krzywdzące opinie i niedocenianie jej kompetencji – zwłaszcza wtedy, gdy zaczęła otrzymywać role filmowe w Hollywood.
Jak wyznała, wiele osób zakładało, że jako kobieta „nie ma planu” i nie wie, co robi.
„Musisz do pewnych rzeczy dorosnąć, a z innych wyrosnąć – tak prowadziłam swoją karierę. Wiele osób uważa, że skoro jesteś dziewczyną, to nie wiesz, co robisz” – powiedziała.
„Skupiam się tylko na sobie”
Dolly podkreśliła, że od początku kierowała się własną intuicją, wiarą i determinacją. Zamiast przejmować się krytyką, koncentrowała się na własnych celach i drodze twórczej.
„Nie obchodzi mnie, co robią inni. Obchodzi mnie tylko to, co ja powinnam robić” – zaznaczyła.
Wokalistka dodała również, że mimo statusu legendy pozostaje skromna i postrzega siebie po prostu jako ciężko pracującą kobietę.
„Dla innych jestem gwiazdą, ale nie dla siebie. Jestem pracującą dziewczyną. Mówię o sobie: roboczy koń, który wygląda jak koń pokazowy”.
Sukces to efekt ciężkiej pracy, a nie marzeń
Parton, zdobywczyni 11 nagród Grammy i artystka z ponad 100 milionami sprzedanych albumów, przyznała też, że jej jedyną konkurentką jest… ona sama.
„Nie próbuję być lepsza od kogokolwiek oprócz samej siebie. Chcę zawsze być najlepszą wersją siebie i rozwijać się każdego dnia. To nigdy nie chodziło wyłącznie o pieniądze, tylko o sukces w tym, co kocham. Marzenia nie spełniają się bez ciężkiej pracy”.