fot. mat. pras.
Już jutro o 20.00 na antenie Polsatu będzie można zobaczyć pierwszy odcinek programu „Doda. 12 kroków do miłości”, w którym tytułowa bohaterka ma znaleźć partnera życiowego. Nie jest to jednak typowy reality show, tylko wyjątkowy eksperyment psychologiczny. Wzięcie udziału w programie wymagało od Dody niezwykłej szczerości, spojrzenia na siebie z dystansu, jasnego wyartykułowania własnych oczekiwań i przyznania się do błędów. Już w pierwszym odcinku programu popłynęły łzy. W gabinecie u psychologa Leszka Mellibrudy, Doda omawia spotkania w mężczyznami, którzy zgłosili się do programu i mówi, czego oczekuje od facetów i jak wyobraża sobie relację.
To trudne, czasem bolesne rozmowy. Doda zdobywa się na refleksje na temat swoich dotychczasowych związków.
– Każdy kłamie. W głupotach najmniejszych. Ja nie chce tracić na to czasu. Ja chcę komuś ufać. Bo ja chcę mieć ten czas dla nas, dla siebie a nie na rozkładanie kartek, czerwonych linii, dochodzenia do prawdy. Bo ja i tak do tego dojdę. Wezmę go, lampa w oczy, podsłuchy, dziesięć wykrywaczy kłamstw i tak dojdę do prawdy, ale po co mi to jest? Ja nie chcę siebie takiej, chcę, żeby mnie mężczyzna koił. (…) Kim ja jestem wtedy? Jestem jakimś potworem. Nie chce tak żyć. Jestem wykończona psychicznie – mówi artystka.
Czy Leszek Mellibruda zdoła jej pomóc i z kim Doda spotka się podczas pierwszych randek zobaczycie już w sobotę.
A tuż po programie, w sobotę o 21.00 na Polsat Go i Interii „DODAtek”, czyli to, czego nie zobaczycie w telewizji – niepublikowane fragmenty z planu programu „Doda. 12 kroków do miłości”.