fot. Karol Makurat
Podczas niedawnego koncertu Dody w ramach Łódź Summer Festivalu miała miejsce niecodzienna sytuacja. Pod sceną pojawił się Sławosz Uznański-Wiśniewski, który niedługo przed imprezą wrócił z misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Astronauta rozdawał publiczności autografy, co zirytowało wokalistkę.
– Widziałam, że ten nasz pan z kosmosu chodził w trakcie mojego koncertu, rozdawać autografy i robić sobie zdjęcia. Dobrze, że zszedł na Ziemię, bo teraz gwiazda jest inna i jedna. Także proszę na ten moment albo podziwiać, albo w namiocie. My jesteśmy po to, żeby podziwiać – powiedziała ze sceny wokalistka.
Show-biznesowy savoir vivre
Czy artystka żartowała, czy też miała autentyczne pretensje o to, że Sławosz Uznański-Wiśniewski odciąga uwagę od niej? Wokalistka miała prawo się zirytować, ponieważ astronauta angażując uwagę widzów, w pewnym sensie ingerował w jej show. Z drugiej strony Uznański-Wiśniewski dopiero od niedawna jest rozpoznawalną osobą, więc show-biznesowy savoir vivre ma przed nim jeszcze wiele tajemnic.
Po kilku dniach Doda wróciła do sytuacji z koncertu w Łodzi. W rozmowie z Plejadą artystka powiedziała: – Sławosza zapraszam do Obserwatorium Kosmicznego, które nosi moje imię. Patronautką tego ośrodka zostałam 10 lat temu. Zorganizuję spotkanie dla dzieci i młodzieży nieco bardziej edukacyjne niż mój głośny koncert.