fot. Karol Makurat / tarakum.pl
Doda świętowała wczoraj 37. urodziny. Artystka jest aktualnie na wakacjach w Meksyku i to właśnie stamtąd połączyła się z fanami podczas okolicznościowego live’a. Wokalistka opowiadała o wakacjach, o pracy nad filmem „Dziewczyny z Dubaju”, który produkuje, a także o pandemii i swoich doświadczeniach z koronawirusem. Doda zaskoczyła fanów, zdradzając, że dwukrotnie przechodziła Covid-19.
– Nie boję się, bo już miałam go dwa razy. Serio. Kochani, ja od początku mówiłam, że nie podważam istnienia wirusa. Natomiast cała nadmuchana pandemia wyolbrzymiana do niebotycznych wręcz rozmiarów, niszcząca ludzi, ich biznesy i ich zdrowie, bo wiele innych chorób jest spychanych na dalszy plan. I tylko ze względu na mniejszość cała większość musi cierpieć, bankrutować i niszczyć wszystko to, na co pracowała całymi latami, to jest dla mnie absurd. I oczywiście życzono mi tego Covida, że będę inaczej gadać, jak sama zachoruję. No, jakoś sama zachorowałam i inaczej nie gadałam – komentuje artystka.
Specjaliści zajmujący się chorobami zakaźnymi podkreślają, że przeciwciała, które nabywa się po przejściu Covid-19, nie dają gwarancji przed ponownym zakażeniem. Artystka zdradza, że jedno z dwóch zakażeń miało miejsce niedługo przed realizacją koncertu sylwestrowego dla Polsatu.
– Jak chcecie zobaczyć, jak wyglądałam po Covidzie, to obejrzyjcie sobie moje występy sylwestrowe. Nie wyglądam tam jak osoba, która nie może złapać oddechu, ani tym bardziej nie wie, co się dzieje na scenie. A fakt, że nie obwieszczałam tego na Instagramie na prawo i lewo, nie chlapałam jęzorem o celebrycie koronie, to nie znaczy, że go nie miałam – mówi artystka.
„Dziewczyny z Dubaju” nie mają jeszcze wyznaczonej konkretnej daty premiery, ale wiemy, że produkcja ma trafić na ekrany w tym roku. Opowiadając o filmie Doda zdradziła m.in. jak wyglądały prace nad doborem piosenek do ścieżki dźwiękowej.
– A propos muzyki do mojego filmu, mam śmieszną anegdotę. Powiem wam, jak pazerność gubi. Miałam taki pomysł, żeby w filmie użyć największych hitów z lat, w których film się toczy, czyli z 2000-2005-2010. Tak, żeby muzyka naprowadzała na to jakie to były czasy. Znalazłam więc mega hity światowe. Zadzwoniliśmy do 50 Centa – dostaliśmy prawa do wykorzystania muzyki za 15 tysięcy dolarów. Potem ktoś wpadł na pomysł, żeby może wykorzystać „Kobiety są gorące”, zadzwoniliśmy do KASY (chodzi oczywiście o Norbiego nie KASĘ przyp. red), on krzyknął nam 80 tysięcy złotych. Mówię, stary, to ja już wolę mieć dwóch 50 Centów – komentowała wokalistka.