fot. mat. pras.
7 września 2018 roku dotarły do nas koszmarne wieści ze Stanów. Serwis TMZ.com poinformował wtedy, że w wieku 26 lat zmarł Mac Miller, jeden z najzdolniejszych i najciekawszych raperów swojego pokolenia. Jako przyczynę śmierci artysty podano wtedy przedawkowanie narkotyków. Raper został znaleziony około południa w swoim domu w San Fernando Valley. TMZ podało, że pogotowie zostało zaalarmowane przez mężczyznę dzwoniącego z domu Millera. Jak się okazało później, Mac zmarł w wyniku przedawkowania alkoholu, kokainy i fentanylu.
Wczoraj wyrok za dystrybucję fentanylu i dostarczenie go Millerowi wyrok usłyszał Ryan Reavis. Mężczyzna przyznał się do winy – spędzi w więzieniu 10 lat i 11 miesięcy. Wyrok jest dłuższy od tego, o który prosił Reavis (5 lat) i nieco krótszy od tego za którym obstawał prokurator (12 i pół roku).
Według policji Reavis dostarczył śmiertelne pigułki domniemanemu dilerowi Maca Maillera, Careronowi Pettitowi. Pettit miał to zrobić na polecenie Stephena Waltera, który niedawno także przyznał się do dystrybucji fentanylu. Reavis powiedział w poniedziałek w sądzie, że był jedynie pośrednikiem w sprzedaży. Co więcej stwierdził, że nie miał pojęcia, że tabletki, które rozprowadzał były zanieczyszczone.
Sąd wysłuchał także oświadczenia matki Maca Millera, Karen Meyers, która stwierdził że jej syn nigdy nie zażyłby tabletek z fentanylem.
– Chciał żyć i był podekscytowany przyszłością – mówiła pani Meyers, upierając się, że za śmierć Maca odpowiedzialni są jego dilerzy.