Diddy oskarżony o kontynuowanie kontrowersyjnych imprez mimo śledztwa
Pomimo nalotów FBI na jego rezydencje w Miami i Los Angeles w marcu 2024 roku, Diddy miał nadal organizować tzw. „freak offs”, czyli seksualne imprezy z udziałem sexworkerów. Tak wynika z zeznań kobiety, która zeznaje anonimowo w trwającym procesie o handel ludźmi i napaści seksualne.
Freak offy po nalotach – maj, lipiec i sierpień
Zgodnie z jej zeznaniami, Diddy nie przerwał imprez nawet pod presją mediów i dochodzenia federalnego. Kobieta twierdzi, że uczestniczyła w prywatnych orgiach w jego posiadłościach w maju, lipcu i sierpniu 2024 roku – a więc po nalotach FBI.
Co więcej, pozostawała w relacji z raperem aż do jego aresztowania we wrześniu.
Próba unieważnienia procesu – obrona zarzuca fałszywe dowody
Prawnicy Diddy’ego złożyli wniosek o unieważnienie procesu, oskarżając prokuraturę o przedstawienie fałszywych zeznań. W liście do sędziego Aruna Subramaniana, zarzucono rządowi „prokuratorskie nadużycie”, twierdząc, że oskarżenie przedstawiło świadectwo, które było „materialnie fałszywe”.
Sprawa dotyczy oskarżenia, jakoby Diddy miał grozić Bryanie Bongolan, trzymając ją nad balkonem apartamentu Cassie Ventura we wrześniu 2016 roku.
Obrona: Diddy był w Nowym Jorku, nie w Los Angeles
Obrona podkreśliła, że Diddy przebywał w Trump Hotel w Nowym Jorku w dniach 24–29 września 2016 roku, co potwierdzają złożone w sądzie dokumenty. Oznacza to, że nie mógł znajdować się w Los Angeles, gdzie rzekomo miało dojść do incydentu.
„Rząd wiedział lub powinien był wiedzieć, że te zeznania były fałszywe” – napisała obrona rapera.