fot. P. Tarasewicz
To jedno z największych zaskoczeń w polskim show-biznesie. Po ośmiu latach drogi zawodowe Dawida Kwiatkowskiego i Igora Pilewicza rozeszły się. Choć to, że artyści kończą współpracę z managerami jest naturalnym zjawiskiem, to duet Kwiatkowski – Pilewicz – istniał w naszej świadomości jako polski odpowiednik kombinacji Justin Bieber – Scooter Braun.
– Przed kilkoma dniami zdecydowaliśmy z Igorem o naszej zawodowej rozłące. Minione lata to był niezwykle piękny czas, chwile, których nie wymażę z pamięci, pasmo wyjątkowych sukcesów, radości, ale i wspierania się w momentach gorszych, które też przecież bywały. Z wielkim sentymentem będę wspominał czas, w którym wspólnie przecieraliśmy szlaki mojej przygody z show-biznesem – napisał na Instagramie artysta, który dołącza do ekipy DB4 Management.
– Chciałbym potwierdzić informacje, że po ośmiu latach pracy z Dawidem, wspólnie zdecydowaliśmy, że każdy idzie w swoją stronę. To było osiem lat ciężkiej, ale fascynującej pracy, gdzie wspólnie napisaliśmy ogromny rozdział w polskiej popkulturze. Rozstajemy się w zgodzie, jak dorośli faceci, podejmując świadoma decyzję. Wydaje mi się, ze wychowałem bardzo mądrego i dojrzałego artystę – to zasługa całego naszego teamu, z którym się nie zatrzymujemy i dalej będziemy tworzyć historię polskiej muzyki (i nie tylko)! Mimo wszystko razem kończymy wszystkie zaplanowane na ten rok założenia i plany, których jeszcze sporo przed nami – czytamy na profilu Igora Pilewicza.
Wyświetl ten post na Instagramie.