Foto: @piotr_tarasewicz / @cgm.pl
Jimek był gościem Gabi Drzewieckiej i Agi Woźniak – Starak w najnowszym odcinku ich podcastu „Trójkąt”. Dziewczyny zapytały go, czy to prawda, że ma beef z Peją. Przypomnijmy, że Rychu zaczepił Jimka w kawałku „Azarenka” – Ja o nic nie prosiłem, ale warto spytać, po co wygłupiać się jak Jimek na Bemowie z „Głuchą nocą” – nawinął Peja. Poznański raper najwidoczniej miał pretensje do Radzimira, że ten mimo, że nie zaprosił go na koncert na warszawskim Bemowie, postanowił zagrać jeden z jego numerów.
Jak się okazało, Jimek o „dissie” Rycha dowiedział się dopiero co od swojej menadżerki i od razu wykonał do niego telefon, żeby wyjaśnić całą sprawę:
– To jest dla mnie super świetna sytuacja, bo od zawsze słucham rapu, a nigdy do tej pory nikt mnie nie zdissował. Dopiero jakoś wczoraj czy przedwczoraj moja menadżerka mi to puściła i pyta – chcesz usłyszeć jak zostałeś zniszczony? Słucham i słyszę, że on mówi, że się wygłupiłem na Bemowie – nie wiem do końca, o co w tym chodzi, chyba po prostu mu się to złożyło do rymu. Gadaliśmy przez telefon, i teraz serdecznie mogę o tym powiedzieć, bo ani się tego nie boje ani nie wstydzę. Zadzwoniłem do niego żeby go zaprosić na stadion – bo gram Stadion Śląski – i rzeczywiście nie zaprosiłem go na Bemowo osobiście (…) nie dostałem jego numeru od produkcji moich koncertów. I to było o tyle ciekawe, bo rzeczywiście przed Bemowem nie zadzwoniłem do niego osobiście ale jednocześnie dostałem od produkcji info, że on albo nie może, albo nie jest zainteresowany albo coś, albo nie odbiera. A miałem na tej swojej liście 40 raperów. I teraz jest sytuacja, w której ten koncert się odbył, był wielkim sukcesem, to trochę tak jak zorganizować Opole albo Sopot tylko fajnie. Logistycznie w ogóle co to jest za projekt – 40 raperów w jednym miejscu. Zagraliśmy to Bemowo, wszystko było super. Firma, czyli goning, organizująca to wszystko dzwoni do mnie i mówią, że chcą to zrobić jeszcze bardziej. Możliwe, że to będzie takie pożegnanie – mam więc opcję rozwijania tej sytuacji. Więc drugi raz próbujemy to, co się mogło nie udać za pierwszym razem. No i mówię do swojej menadżerki dawaj mi numer do Peji. A ona do mnie – No nie wiem, czy chcesz dzwonić. Pytam dlaczego, a ona mi na to, że z nim rozmawiała i on jest bardzo zły. Udało mi się do niego dodzwonić. Gadam z nim i miałem z nim normalną rozmowę. On mi oczywiście powiedział, że już coś tam nagrał, a ja się jaram jako fan hip-hopu, że zaistniałem w świecie rapowym naprawdę. Totalnie nie mam z tym problemu, żeby powiedzieć, że to nie jest o tym koncert. I mówiąc zupełnie szczerze, nie mam z Peja najmniejszego problemu. Jak i z każdym innym, kto współtworzył te kulturę. Bo to była kultura, która utrzymała mnie jakoś przy życiu. I teraz mogę wam powiedzieć coś kontrowersyjnego. Ja mogę stanąć do beefu na argumenty, z szacunku do gry i powiedzieć to, zresztą chybami o tym powiedziałem podczas rozmowy z Peją – jeśli chodzi o instrumentale – ja nie potrzebuje niczyjej zgody żeby zagrać instrumental. Powiem więcej, tam jest jeszcze inna historia – jeden z instrumentali Rycha, który zagrałem, to jest kawałek mojej matki, który mam prawo również zagrać. I to już jest incepcja w incepcji. To jest o tym, że ktoś przed tobą zrobił coś, i potem przychodzi ktoś nowy i ten nowy to robi inaczej, i niezależnie od tego czy jazzmani z tego szydzą czy nie, to tak powstaje hip-hop (…) Więc, w imię sztuki jaram się tym beefem – powiedział Jimek.
O czym w nowym odcinku „Trójkąta” opowiada jeszcze Jimek? Czy poszedł na uniwersytet muzyczny dla papieru? Czy współpraca z Beyoncé to był przypadek? Skąd u niego zajawka motoryzacyjna? Jak wspomina edukację muzyczną? Czy egzaminy muzyczne są bardziej stresujące niż koncert przed 45000 ludzi? Jak powstała ścieżka dźwiękowa do serialu „Sexify”?
Sprawdź także archiwalny odcinek Najgorszych Pytań z Jimkiem: