fot. Daniel Jaroszek
Już jutro w sieci pojawi się „Post”, pierwszy singiel zapowiadający planowany na jesień nowy album Dawida Podsiadło. Wokalista wykonywał już tę piosenkę na żywo, dlatego trudno rozpatrywać go w kategoriach tajemnicy. Piotrowi Stelmachowi z Radia 357 (a wcześniej z Trójki) jednak to nie wystarcza.
Nie jest tajemnicą, że dziennikarze branżowi dostają wcześniej odsłuchy premier. Dzięki temu są w stanie przygotować recenzje, dodać piosenki do radiowych playlist itd. Zdarza się jednak, że wydawca lub dystrybutor do samego końca strzegą nagrania, nie dzieląc się nim do chwili oficjalnej premiery. Tak też jest w przypadku „Postu”, którego Sony nie udostępniło Piotrowi Stelmachowi. Dziennikarzowi nie podoba się postawa wytwórni i daje temu wyraz w facebookowym poście.
– „Post”. Nowy singiel Dawida Podsiadło. Się weźmie i ukaże. O północy.
I wara nam od tej piosenki. Takie mam wrażenie. Bo działania czynione wokół Artysty od jakiegoś czasu noszą znamiona notorycznego konstruowania nimbu, którego blask nas maluczkich i wiernie aplikujących może jeno dziarsko oślepić.
Jestem wielkim fanem talentu tego gościa. Od zawsze. Jak mogę i o ile jest to zgodne z moją wewnętrzną muzyką, a zazwyczaj jest zgodne, wspieram jego twórczość słowem, myślą i entuzjazmem. Aż tu nagle – bang! Piosenki nie można posłuchać choćby dzień wcześniej, bo tajemnica i embargo. Trzeba warować do północy aż kawałek pojawi się w streamingach, bo tajemnica i embargo. Nie można dowiedzieć się czegokolwiek więcej na temat utworu, bo tajemnica i embargo. A my w Redakcji Muzycznej chcielibyśmy sobie pogadać na kolegium o tym singlu, wymienić się opiniami, porównać znaną już wersję koncertową z tą finalną studyjną. I co? I jajco. Wara. Sorry, ale zaczynam być trochę za stary na takie akcje. Co więcej, w trybie pilnym przestaję opierać się wrażeniu, że oprócz teczek atomowych najbardziej strzeżonymi składowymi tego świata są nowe piosenki Dawida Podsiadło.
To może idźmy dalej, Drogi Dziale Marketingu. Może niech singiel się ukaże, ale zabrońcie go słuchać komukolwiek? Niech będzie jeszcze bardziej pastewnie i nadwiślańsko. A co!
Liczę na to, że ktoś się tam w końcu trzepnie w ten swój przesiąknięty książkowym pijarem czerep. Bo chyba miało być europejsko jak cholera, a jest… do bulu małomiasteczkowo, że tak to napiszę i określę.
Powyższe nie zmienia mojej podjarki singlem i nową płytą. Oraz nadzieją, że jedno i drugie rozwali po raz kolejny mury Jerycha. Dave, go 4 it! – pisze Stelmach.