– Byłem pod ogromnym wrażeniem. Uczucie, jakie mi towarzyszyło, było porównywalne z przeżyciami przy „Władcy Pierścieni” jako 8-letnie dziecko czy wtedy, gdy po raz pierwszy oglądałem „Poszukiwaczy Zaginionej Arki”. Przygoda, zabawa i dziwne, bliskie poczucie bycia w domu – wspomina Holopainen. – W przypadku Sknerusa za wszystkimi historiami i żartami kryje się głębia. To książka o życiu samym w sobie. O tym, jak niewyobrażalnym zaszczytem jest móc żyć, o tym, jakie rzeczy są naprawdę ważne; o pięknie świata i możliwościach widzianych oczami bardzo bezlitosnego, szczerego i złożonego bohatera. O miłości i rodzinie, wzlotach i upadkach, mroku i odrodzeniu.