fot. mat. pras.
Odkąd w ubiegłym roku Fugees wrócili na scenę, w mediach pojawiają się pogłoski, sugerujące, że zespół pracuje nad nową płytą. Niestety, w tym roku nie jest już tak różowo. Zespół odwołał koncerty w Ameryce Północnej ze względu na rozczarowującą sprzedaż. Lauryn Hill stwierdziła, że to wina nieprzychylnych grupie mediów.
– W zeszłym roku doznałam kontuzji, która wymusiła przełożenie kilku z zaplanowanych koncertów. Niestety, skłonność niektórych mediów do wzbudzania sensacji i tworzenia clickbaitowych nagłówków wykreowała narrację, która bardzo wpłynęła na sprzedaż biletów. Zaufanie i wiara w moje intencje oraz zaangażowanie w moją sztukę zostały nadszarpnięte przez to niesprawiedliwe przedstawienie mnie – skomentowała kilka dni temu artystka.
Zespół zapowiada, że planowane na jesień koncerty w Europie dojdą do skutku, ponieważ atmosfera w grupie ewidentnie jest napięta. Dowód? Pras właśnie zdissował Lauryn. W kawałku zatytułowanym „Bar Mitzfa” artysta stwierdza wprost: „Don’t blame me, blame her, she made the mess… not another f***ing penny, is what I told”. Ostatnia część zacytowanego fragmentu to słowa, które Pras miał wypowiedzieć do Wyclefa. Kawałek powstał podobno dosłownie kilka dni temu i Pras chciał dzięki niemu wyładować frustrację związaną z odwołaniem koncertów. Niestety, póki co nie można go posłuchać w sieci.
Pras już wcześniej publicznie zgadzał się z fanami, że reputacja Hill jako gwiazdy, która notorycznie spóźnia się na koncerty, nie ułatwia funkcjonowania grupie i sprawia, że z czasem wszyscy dookoła, zwłaszcza fani i zapraszani na koncerty goście „zaczynają traktować trasę jako jeden wielki żart”.
Co dalej z Fugees? Zobaczymy, ale obawiamy się, że więcej złego niż dobrego.