Foto: @piotr_tarasewicz / @cgm.pl
Dyrektor generalny Adidasa, Bjørn Gulden, wyraził wątpliwości, czy Ye, „miał na myśli to, co powiedział”, kiedy w zeszłym roku wygłosił serię antysemickich i innych obraźliwych uwag. Przypomnijmy, że blisko rok temu Adidas zakończył współpracę z Ye w związku z jego kontrowersyjnymi wypowiedziami. Marka zaprzestała produkcji linii butów Yeezy i stwierdziła, że „nie toleruje antysemityzmu ani żadnego innego rodzaju mowy nienawiści”.
– Ostatnie komentarze i działania Ye były niedopuszczalne, pełne nienawiści i niebezpieczne oraz naruszające wartości firmy, takie jak różnorodność, wzajemny szacunek i sprawiedliwość – czytaliśmy w oświadczeniu Adidasa.
Wszystko wskazuje jednak na to, że Gulden zmienił nieco zdanie na temat tamtych wydarzeń. W podcaście „W dobrym towarzystwie” powiedział:
– Myślę, że Kanye West jest jednym z najbardziej kreatywnych ludzi na świecie. To bardzo niefortunne, ponieważ nie sądzę, żeby miał na myśli to, co powiedział i nie sądzę, że jest zła osoba. Po prostu tak wyszło.
Krótko po tej wypowiedzi, rzecznik Adidasa powiedział, że stanowisko firmy nie uległo zmianie i że zakończenie współpracy z Ye było właściwym krokiem.
Problem Adidasa po zerwaniu współpracy z Westem polegał na tym, że w momencie ogłoszenia decyzji, w magazynach firmy zalegały produkty Yeezy na kwotę ponad pół miliarda dolarów. Po miesiącach debatowania Adidas zdecydował się na sprzedaż produktów Kanye podczas tak zwanych Yeezy Day. Co ciekawe,sprzedaż butów marki Westa, podniosła przychody niemieckiego giganta o 85 procent. Wyprzedaż wyprodukowanych już butów Yeezy, uratowała firmę przez stratą w wysokości 764 milionów dolarów – obecnie wynosi ona 491 milionów. Dyrektor generalny Adidasa, Bjørn Gulden nie ukrywał, że buty sygnowane przez Westa pomogły firmie zmniejszyć przewidywane straty. A sam West miał w czerwcu odebrać od Adidasa czek na 25 milionów dolarów, po tym jak w dobę sprzedać się miało 682 300 par butów Yeezy.