fot. Piotr Porębski
Minęły już cztery miesiące, odkąd Caroline Derpienski zapowiedziała, że pozwie Katarzynę Nosowską i firmę Danone. Celebrytka była oburzona tym, w jaki sposób Nosowska sparodiowała ją w filmie promującym produkty Alpro i zażądała odszkodowania w kwocie 50 pln.
W rozmowie z Plejadą adwokat Adwokat Mariusz Stankiewicz wątpił w to, by finalnie prawnicy Derpienski złożyli pozew. Wszystko przez wysokie koszty wynikające z kolosalnej kwoty żądanego zadośćuczynienia. Aby sprawa trafiła do sądu, celebrytka będzie musiała wpłacić najpierw 200 tys. zł kosztów sądowych. Według prawa wynoszą one 5% wartości sporu z zaznaczeniem, że może to być maksymalnie 200 tys. (5% z 50 mln to 2,5 mln, więc w tym przypadku mamy maksymalną kwotę, czyli właśnie 200 tys.).
Okazuje się, że pozwu nie ma do dziś, choć nie oznacza to, że Derpienski zapomniała o sprawie. W rozmowie z redakcją Plotka celebrytka wyjaśniła, że taki pozew to po prostu duże przedsięwzięcie, niemniej jej prawnicy nadal nad nim pracują.
– Przy sprawie o 50 milionów złotych to nie jest tylko wpłacenie pieniędzy i „jakoś to się potoczy”, tylko solidne przygotowanie z ekspertami, świadkami, cały pozew. Kilkadziesiąt osób nad tym pracuje od pierwszego dnia – powiedziała Caroline Derpienski.