Ostatni tydzień jest prawdopodobnie najtrudniejszym w życiu Marilyna Masona. Kilka byłych partnerek oskarżyło go o maltretowanie. Zaczęło się od wypowiedzi aktorki Evan Rachel Wood, która wyznała, że kiedy w latach 2007-2010 była w związku z Marilynem Mansonem, muzyk maltretował ją i znęcał się nad aktorką psychicznie. Jej wypowiedź ośmieliła inne byłe partnerki Mansona, które formułowały podobne zarzuty wobec gwiazdora. Jakby tego było mało, atmosferę podgrzali także koledzy po fachu.
SPRAWDŹ TAKŻE: Lil Uzi Vert z czołem wartym 24 miliony dolarów
Gitarzysta Limp Bizkit Wes Borland, który przez niespełna rok był w koncertowym składzie grupy Marilyn Manson przyznał, że oskarżenia wysuwane przez byłe partnerki artysty pokrywają się z tym, co sam widział.
– Wszystko, co o nim mówią to pieprzona prawda. Jeśli ktoś obraża kobiety, które wysuwają zarzuty – pieprzcie się, one mówią prawdę. Ten gość ma ogromny talent, ale jest też pop****ony, musi wytrzeźwieć i uporać się ze swoimi demonami – komentuje Borland. Warto dodać, że gitarzysta należał do zespołu w okresie, w którym jego lider spotykał się z Wood.
Oliwy do ognia dolał także Trent Reznor, wokalista Nine Inch Nails. Zespół Mansona i Trenta odbywali wspólne trasy koncertowe. Ich relacje jednak zepsuły się szybko po opublikowaniu przez Marilyna swojej biografii. Muzyk sugerował w jednym z rozdziałów, że Reznor w 1998 roku upił się i molestował kobietę. Po ostatnich doniesieniach prasowych lider NIN powiedział:
-– Od dawna głośno wyrażam moją dezaprobatę wobec Mansona jako osoby. Zerwałem kontakty z nim ok. 25 lat temu. Fragment z autobiografii Mansona jest kompletną konfabulacją. Byłem wściekły i czułem się obrażony już w momencie premiery tej książki i do dziś nic się nie zmieniło.
Wczoraj natomiast, największa gwiazda filmów dla dorosłych lat 90-tych, Jenna Jameson, która miała romans z Mansonem, stwierdziła, że rozstała się z muzykiem po tym, jak powiedział, że fantazjuje, żeby spalić ją żywcem:
– Nasz związek był dziwny. Nie chodziliśmy ze sobą długo. Zerwałam z nim po tym, jak nonszalancko powiedział mi, że fantazjował o tym, by spalić mnie żywcem. Jeśli chodzi o sprawy łóżkowe, lubił mnie gryźć i to było niepokojące – wspomina Jameson.
Dziś jednak pojawił się komentarz Dity Von Teese, z którego wynika, że była żona Marilyna nie miała z nim tak przykrych doświadczeń jak inne byłe partnerki. Słynna tancerka przyznała, że opuściła co prawda muzyka przez jego uzależnienie od narkotyków i ciągłe zdrady, ale w ich związku nie było przemocy:
– Trawiłam informacje, które pojawiały się na temat Marilyna Mansona od poniedziałku. Dziękuję wszystkim, który wyrażali troskę o mnie. Bardzo to doceniam. Informacje, które trafiają obecnie do prasy, nie mają odzwierciedlenia w moich prywatnych doświadczeniach podczas siedmiu lat bycia razem z Mansonem. Gdyby było inaczej nie poślubiłabym go w 2005 roku. Odeszłam od niego po 12 miesiącach, że względu na jego zdrady i uzależnienie od narkotyków – napisała Dita.
W dalszej części swojego oświadczenia jasno jednak napisała:
– W żadnym związku nie ma miejsca dla przemocy. Wzywam wszystkich, którzy doświadczyli takiej przemocy, żeby podjęli kroki w celu leczenia i wzmocnienia się, aby w pełni zatroszczyć się o siebie.
To jest moje jedyne oświadczenie dotyczącego tego tematu. Proszę żebyście to uszanowali – zakończyła Von Teese.
Wyświetl ten post na Instagramie.