Ashley Walters, była asystentka Marilyna Mansona złożyła pozew, w którym oskarża muzyka o molestowanie seksualne, pobicie i nękanie.
Kobieta twierdzi, że słynny muzyk był wobec niej agresywny, jak był pod wpływem narkotyków. To rzekomego molestowania seksualnego miało dojść w 2010 roku, kiedy to Manson zaprosił Ashley do swojego domu w West Hollywood. Miał poprosić ją by zdjęła top, przykuł ją do łóżka, ugryzł ją w ucho, starał się pocałować i wcisnął swoją dłoń w jej spodnie.
Walters przyznaje też, że Marilyn zdradził jej, że lubi jak kobiety wyglądają jakby były gwałcone i chwalił się uniknięciem odpowiedzialności za jeden z gwałtów.
W dokumentach złożonych w sądzie była asystentka muzyka twierdzi, że w 2011 roku, bo tym jak Manson zakończył związek z gwiazdą „Game Of Thrones”, Esme Bianco, aktora ostrzegała ją, że Manson jest niebezpieczny i nie powinna przebywać w jego domu.
Ashley twierdzi także, że po tym jak Manson dowiedział się, że kobieta rozmawia z jego byłą dziewczyną, została zwolniona. Do pracy wróciła jednak tydzień później. To wtedy Marilyn miał zmusić ją do pracy przez 48 godzin bez przerwy. Ostatecznie Walters przestała pracować dla autora „The Dope Show” w październiku 2011 roku. Twierdzi, że nawet po tym jak została zwolniona, Manson używał wobec niej przemocy fizycznej i psychicznej.
Jeden z przedstawicieli Marilyna Mansona zaprzeczył jakimkolwiek oskarżeniom Ashley o przemoc fizyczną czy napaść.