fot. mat. pras.
Na początku kwietnia Britney Spears odwołała rezydenckie koncerty w Las Vegas, by poddać się leczeniu psychiatrycznemu. Artystka była wycieńczona emocjonalnie przez problemy zdrowotne, z którymi zmagał się jej ojciec. W Wielkanoc wokalistka wyszła na jednodniową przepustkę, po której miała wróciła do kliniki z zamiarem spędzenia tam 30 dni.
Fani trzymają kciuki za Britney i czekają na jej rychły powrót. Tymczasem okazuje się, że artystka może nie tylko nie odbyć rezydentury w Las Vegas, ale może też całkowicie zakończyć karierę. W wywiadzie dla TMZ manager Britney Larry Rudolph przyznał:
– Jako osoba prowadząca jej karierę, na podstawie informacji pochodzących od współpracujących z nami specjalistów, stwierdzam jednoznacznie, że Britney nie powinna wracać do rezydentury w Vegas, ani w najbliższej przyszłości, ani nigdy później.
Manager artystki zapowiedział, że Spears wróci na scenę dopiero wtedy, kiedy będzie na to gotowa fizycznie, mentalnie i emocjonalnie. Problem w tym, że to może się nie wydarzyć.
– Jeśli to nie nastąpi, to nie wróci do pracy. A jeśli kiedykolwiek będzie chciała powrócić, jestem tu po to, by powiedzieć jej czy to dobry, czy zły pomysł – zadeklarował Rudolph.