Wbrew temu, na co liczyli fani Britney Spears, zakończenie trwającej 13 lat kurateli jej ojca nad wokalistką, wcale nie uwolniło jej od problemów. Przeciwnie, wokalistka zdaje się być w coraz trudniejszej sytuacji, co potwierdzają doniesienia z ostatnich tygodni.
Odkąd sąd uwolnił gwiazdę od Jamiego Spearsa, Britney zdążyła wziąć ślub z Samem Asgharim, a potem się rozwieść. Ostatnio coraz częściej mówi się o tym, że artystka wydaje mnóstwo pieniędzy i nawet fakt, iż zarobiła w ubiegłym roku 40 mln dolarów, nie gwarantuje jej bezpieczeństwa finansowego.
SPRAWDŹ TAKŻE: Camila Cabello zdradziła, kiedy straciła dziewictwo
Amerykańskie media, powołując się na rozmowy z osobami z otoczenia Britney, donoszą, że wokalistka jest w tarapatach. TMZ nazywa jej „niebezpiecznie niestabilnym”. Rozmówcy redakcji przekonują, że Spears znacznie lepiej funkcjonowała, mając nad sobą zwierzchnictwo ojca. „Miała wówczas sporo swobody, a ograniczenia miały ją chronić. Teraz nie jest już w żaden sposób chroniona” – czytamy na łamach TMZ.
Ceniony hollywoodzki psychiatra Charles Sophy przyznał pod koniec kwietnia, że jego zdaniem najlepszym wyjściem dla wokalistki, może być obecnie wyznaczenie jej nowego kuratora. – Obecnie jest na drodze do samozniszczenia. Bomba zegarowa wybuchnie prędzej czy później. Ona bezwzględnie potrzebuje opieki, w tym opieki medycznej. Jest osobą, która wymknęła się spod kontroli i nie widać końca pogarszającej się sytuacji – alarmował lekarz.
Teraz dowiadujemy się, że wokalistka ma unikać brania leków. Zamiast tego w jej życiu coraz częściej obecne są alkohol i narkotyki. „Ona ma problemy z nadużywaniem substancji i z tego powodu wielokrotnie lądowała na odwyku” – informuje, powołując się na swoje źródła TMZ. Sytuacja wokół Britney wygląda coraz bardziej niepokojąco.