fot. YouTube
Wczorajsza – właściwie już dzisiejsza – walka Sebastiana Fabijańskiego z Sylwestrem Wardęgą potrwała jedynie 11 sekund. Poprzednie walki artysty – z Wac Toją i Filipkiem – również trwały poniżej minuty, ale w trzecim pojedynku Sebastian pobił niechlubny rekord.
Bilans 0-3 oznacza koniec Fabijańskiego w Fame. Sam twórca już od pierwszej walki mówił, że nie pasuje do tego świata, co nie przeszkodziło mu zainkasować od niej mnóstwo pieniędzy. Z informacji publikowanych przez media wynika, że za trzy pojedynki artysta otrzymał 1,5 mln zł, co biorąc pod uwagę, że spędził w oktagonie łącznie 93 sekundy daje zawrotną kwotę ponad 16 tys. zł za sekundę. Sebastian patrzy na te wyliczenia nieco inaczej.
– Jak za mało dałem? Przecież to nie chodzi o te walki, to jest tylko zwieńczenie. Polaryzacja ludzi, show z Olejnikiem, który był wymyślony. Ciężkie emocjonalnie to wszystko dla mnie było. Każda konferencja to było coś bardzo, bardzo trudnego. Nie czuję, że za darmo zarobiłem pieniądze – ocenia.
Boxdel nie podziela jego entuzjazmu i pisze wprost: – Fabiś, wy****eś na hajs federację.
– Daj Olejnikowi sigmie trochę hajsu z twojego kontraktu – sugeruje Boxdel. – Masz rekordowe pięć cyfr na sekundę, biorąc pod uwagę, że średnio na walkę spędziłeś 30 sekund w klatce. Tomek, fajnie że jak facet wyszedłeś, a ty Sebek… Ty dobrze wiedziałeś, co chcesz zrobić, już kiedy wychodziłeś do klatki. Motywowałem cię, żebyś nie skasztanił i dał ludziom widowisko. Szkoda, ale widocznie to nie dla ciebie – kończy.