Przez ostatnie tygodnie świat zastanawiał się, czy Dylan, wyróżniony 13 października literackim Noblem, zechce w ogóle przyjąć nagrodę. Ci, którzy twierdzili, że wokalista pójdzie w ślady Alberta Einsteina czy Jeana-Paula Sartre’a i zignoruje wyróżnienie, przekonywali, że za taką decyzją stałaby Dylanowska filozofia: że sztuka nie jest czymś, co powinno podlegać nagradzaniu lub hierarchizowaniu.

Wygląda jednak na to, że stanowisko artysty jest skrajnie inne. „Ciężko w to uwierzyć”, powiedział Dylan w rozmowie z „The Daily Telegraph”. To pierwszy wywiad, jakiego udzielił po wręczeniu nagrody Nobla. „To niesamowite, niewiarygodne wyróżnienie. Kto w ogóle marzy o czymś takim?”.

Dylan, zapytany, dlaczego tak długo milczał w sprawie nagrody, odpowiedział tylko: „Przecież tu jestem”.

Wokalista zapewnił też, że planuje się stawić na uroczystej ceremonii wręczenia nagród Nobla 10 grudnia w Sztokholmie. „Jeśli to w ogóle możliwe, to będę tam”, zaznaczył.
Wszystko zależy teraz od Fundacji Nobla, która poinformowała, że w najbliższym czasie zadecyduje, czy uwzględniać milczącego dotychczas Dylan w grudniowym Tygodniu Noblowskim.

Milczenie Dylana ws. Nobla zdążyło już zirytować przedstawicieli szwedzkiej Akademii. Jeden z nich stwierdził, że zachowanie wokalisty jest „niemiłe i aroganckie”.