fot. P. Tarasewicz
Jedną z najmocniejszych pozycji na rapowym rynku w pierwszej połowie 2021 roku bez wątpienia jest „Blady król”, nowy album Bisza i Kosy. W ramach promocji krążka artyści odwiedzili naszą redakcję, by opowiedzieć Marcinowi Flintowi o początkach swojej współpracy i niepowtarzalnej atmosferze, która im wówczas towarzyszyła, a także o powodach, które doprowadziły do tego, że ponownie połączyli siły. Jednym z wątków poruszonych w trakcie trwającego ponad godzinę spotkania była swoboda artystyczna i życzenie Bisza, by artyści nigdy nie musieli z niej zrezygnować z przyczyn komercyjnych.
Sprawdź także: MaxFlo ma nowego gracza. Raper debiutuje w nowym labelu singlem z Abradabem
– Rynek się rozwarstwia. Mała ilość osób zagarnia większość zainteresowania, a cała reszta musi w niszy walczyć o podstawy bytowe. Wydaje mi się, że tego tortu starczyłoby dla wszystkich, gdyby to sensownie podzielić. Wydaje mi się, że to leży też po stronie publiczności, która mogłaby bardziej równomiernie głosować portfelem i nie trzaskać dziesiątych platyn artystom, którzy być może już tego nie potrzebują, a docenić też artystów, którzy robią wartościowe rzeczy bardziej w cieniu – mówi raper.
Kosa dodaje, że poszukując nowych rzeczy, warto dawać szanse artystom i utworom, którzy nie mieli jeszcze okazji pokazać się szerszemu gronu odbiorców.
– Rzeczy interesujące nie zawsze są mierzone przez liczbę wyświetleń – podkreśla producent.