– Zawsze chciałam być gwiazdą rocka i dziś wszyscy jesteśmy takimi gwiazdami! – przywitała tłum Beyonce.
Później było tylko lepiej. Gdy z głośników popłynęły dźwięki „Baby Boy”, na scenie pojawił się wieloletni współpracownik Beyonce, Tricky Stewart, który zastąpił śpiewającego w oryginale Seana Paula.
Nie zabrakło kowerów. „If I Were A Boy” przeszło w pewnym momencie w „You Oughta Know” Alanis Morrissette; „Sweet Dreams” – w przebój Eurythmics”; „Why Don`t You Love Me” natomiast – w „Beautiful Ones” Prince`a i „Sex On Fire” Kings Of Leon.
Radość fanów osiągnęła apogeum dwa razy. Po raz pierwszy, gdy Beyonce zagrała „Irreplaceable” – pierwsza zwrotka była śpiewana właściwie przez publiczności. Drugi raz, gdy B. złożyła hołd swojej macierzystej grupie, „Destiny`s Child”. Przekrój największych przebojów tria – „Independent Women (Part 1), „Say My Name” i „Survivor” – połączony z wykonaniem fragmentu „Telephone” Lady GaGi śmiało można zaliczyć do najlepszych części show.
***
Glastonbury 2011 za nami. Zachęcamy do obejrzenia fotografii zamieszczonych na stronie „LIFE”.