Bajorson zasiadł na fryzjerskim fotelu u Borysa Klatermanna i jak to bywa u fryzjera, panowie chwile sobie porozmawiali. Zaczęło się od wyboru fryzury. Raper był krótko ostrzyżony, więc zdecydował się na wzorek. Ostrzegł też Borysa, żeby uważał, bo wciąż ma rozciętą głowę w paru miejscach. Artysta powiedział o swoich początkach.
Zanim zacząłem freestyle’ować czy robić rapsy to pisałem wiersze. Wysyłałem je do czasopism katolickich. Wysyłałem i wygrywałem nagrody jak byłem młodszy. Miałem taką zajawkę i teraz też trochę do tego wracam – przyznaje.
Dalej panowie porozmawiali o bitwie freestyle’owej w Błoniu, na której był m.in. Solar, Białas i Quebo.
Limuzyna wtedy przyjechała – wspomina – Impreza była w centrum kultury. To była jedna z pierwszych imprez hip-hopowych – mówi
Bajorson przyznał, że w Błoniu nie ma imprez rapowych, a sam mieszka teraz w Warszawie. Jeździ też po Polsce z Soprano Familia. Rozmowa przeniosła się na freestyle, w którym pozdrowił m.in. Quebo. Raper opowiedział o pracy za kratkami.
Wygrałem Europejski Konkurs Poezji Więziennej, a potem zrobiono o nas film dokumentalny. Niedługo pewnie się pojawi. Tam są wszyscy: rzeźbiarze, malarze, różni utalentowani ludzie. Ja robiłem rap i zrobiłem freestyle, bo realizator, który nagrywał zajęcia pozwolił. Powiedziałem, że zrobię freestyle bez przekleństw, a on potem trafił do sieci. W ten sposób mogłem w ogóle kogoś pozdrowić – powiedział Bajor.
Dalej raper chwilę nawinął na wolno, a następnie opowiedział trochę o więziennym życiu. Zahaczył film o Chadzie oraz dokument o Moleście.